Image Slider

Torcik czekoladowy z powidłami śliwkowymi


Kiedy w ostatnim wydaniu Kukbuka, moim oczom ukazał się przepis na tort czekoladowy a la Sacher z marmoladą ze śliwki kalifornijskiej (tak, to pełna nazwa!), wiedziałam już, co zaproponować Wam na święta. To ciasto ma w sobie wszystko, czego można by oczekiwać bo bożonarodzeniowym deserze: mnóstwo czekolady w cieście, drugie mnóstwo w polewie, a do tego wspomnianą już wcześniej warstwę śliwkowych powideł, doprawionych uczciwą porcją korzennych przypraw. Bardzo zaskoczyła mnie struktura ciasta czekoladowego. Po przeczytaniu listy składników wydawało mi się mocno zbliżone do mojego ulubionego ciasta czekoladowego bez mąki, jednak po wyjęciu z piekarnika otrzymałam... czekoladowy biszkopt. Bardzo mięsisty, bogatszy w smaku od tego pieczonego na kakao, przez dodatek masła - również bardziej wilgotny. i cięższy Śmiało do wykorzystania na przyszłość, przy tworzeniu autorskich tortów. Myślę, że torcik ma szansę posmakować wielu osobom, również tym, które otwarcie deklarują niechęć do tradycyjnych przekładańców z ciężką masą. Co ważne, wypiek nie jest kłopotliwy w przygotowaniu, a ma swój dyskretny, daleki od nieskazitelności, czekoladowy urok :)



Notka: moim zdaniem warto naponczować ciasto czekoladowe, np. wodą pozostałą po nocnym namaczaniu śliwek. Jeśli jesteś fanem pierniczków alpejskich, tak jak ja i lubisz, kiedy mają dużo nadzienia - najlepiej do przełożeniu tortu przygotuj podwójną porcję marmolady ze śliwek kalifornijskich.



Składniki (na tortownicę o śr. 24 cm):

Marmolada śliwkowa:
  • 100 g suszonych śliwek kalifornijskich
  • 3 goździki
  • 1 laska cynamonu (lub łyżeczka sproszkowanego)
  • szczypta kardamonu
  • sok wyciśnięty z pomarańczy

Wieczorem, dzień przed pieczeniem i składaniem tortu, wsypać śliwki do miski i zalać wrzątkiem. Przykryć naczynie i pozostawić na noc. Następnego dnia, śliwki z połową zalewy umieścić w garnuszku, dodać przyprawy i podgrzewać na małym ogniu, pod przykryciem. Resztę zalewy zostawić do naponczowania ciasta czekoladowego. Jeśli marmolada śliwkowa jest zbyt gęsta, dodać nieco soku z pomarańczy. Co jakiś czas mieszać podczas gotowania - po ok. 40 minutach, marmolada będzie gotowa.



Ciasto czekoladowe:
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 125 g masła
  • 8 jajek
  • szczypta soli
  • 140 g cukru pudru
  • 120 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 50 g mąki kukurydzianej, 50 g skrobi ziemniaczanej, 20 g mąki kokosowej)
  • 30 g zmielonych orzechów laskowych (nie miałam - zastąpiłam 30 g mąki kokosowej)

W garnuszku o grubym dnie umieścić połamaną na kosteczki czekoladę i masło. Cały czas mieszając, rozpuścić na małym ogniu. Zdjąć z palnika. Oddzielić białka o żółtek. Żółtka ubić w dużej misce na jasną, puszystą masę, następnie wlewać stopniowo przestudzoną czekoladę z masłem, delikatnie mieszając. Mąkę przesiać i wymieszać z mielonymi orzechami.

W drugiej misie ubić białka ze szczyptą soli. Kiedy będą już sztywne, dodawać po trochę cukier, cały czas miksując (jak przy robieniu bezy). Kiedy cukier się rozpuści, a piana będzie lśniąca, wmieszać ją łyżką, delikatnymi ruchami do masy czekoladowej. Im mniej opadnie, tym bardziej puszyste będzie ciasto.

Ciasto przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Piec w temperaturze 180 ºC, przez ok. 45 minut (pod koniec pieczenia sprawdzić patyczkiem, czy środek ciasta się dopiekł). Wyjąć z piekarnika i pozostawić do całkowitego wystudzenia. Przekroić na dwa blaty i przełożyć je marmoladą śliwkową.



Polewa czekoladowa:
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 150 g śmietanki 36 % (użyłam 12 %)
  • solidna szczypta chilli (lub np. cynamonu)

W garnuszku o grubym dnie rozpuścić połamaną czekoladę w śmietance, cały czas mieszając. Gładką polewą udekorować wierzch ciasta. Na koniec wierzch posypać chilli.


Smacznego!





Źródło przepisu: magazyn Kukbuk, listopad/grudzień 2015

Łatwe pierniczki do wykrawania - pszenne i bezglutenowe

Pierniczki bezglutenowe lukrowane

Przepis idealny do wycinania pierniczków w dowolnych, nawet najbardziej nietypowych kształtach. W piekarniku rosną tylko trochę, przez co obrys ciastek może się co najwyżej miło dla oka zaokrąglić - ale nadal będzie wyraźny i nie powinno być problemów z odgadnięciem, czy mamy przed sobą konia na biegunach, czy może choinkę ;) Grubość ciastek można ustalić wedle swoich preferencji - ja lubię je rozwałkowywać dosyć cienko. Co najważniejsze, nawet wersja bezglutenowa (która widoczna jest na zdjęciach), nie sprawia problemów przy wykrawaniu. Koniki nie były nadmiernie kruche, pomimo tego, że mają mnóstwo detali, które potencjalnie mogą odpaść (z ogonem na czele). Jeśli planujecie lukrowanie swoich pierniczków, lepiej zmniejszcie ilość cukru, ponieważ ciasteczka już same w sobie są bardzo słodkie. Polecam zdecydowanie jako sprawdzony, podstawowy przepis na pierniczki, które zawsze się udają!



Składniki (na ok. 20 dużych pierniczków):

  • 500 g mąki pszennej ( bezglutenowcy: 200 g mąki gryczanej, 150 g kukurydzianej i 70 g skrobi ziemniaczanej)
  • 250 g cukru pudru
  • 100 g miękkiego masła
  • 2 jajka
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki rumu
  • 1 łyżka przyprawy do piernika
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

W misce wymieszać mąkę, przyprawę do piernika i proszek do pieczenia - odstawić. W drugiej misie zmiksować masło na puszystą, jasną masę. Dodać cukier puder i miód i ponownie utrzeć. Następnie dodawać kolejno po jednym jajku, po każdym przez chwilę miksując. Wsypywać stopniowo mieszankę suchych składników i dodać rum. Zagnieść gładkie ciasto. Wyłożyć na blat i podsypując lekko mąką, rozwałkować na pożądaną grubość (u mnie ok. 5 mm). Wycinać pierniczki i przekładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec je w temperaturze 180 ºC przez ok. 10-15 minut (czas zależy od wielkości i grubości ciastek - pierwszą partię najlepiej obserwować i sprawdzać co jakiś czas np. przełamując któryś z pierniczków). Gotowe pierniczki pozostawić do wystudzenia i chować do puszek.


Można je również przed tym polukrować, np. korzystając z przepisu na lukier królewski:

  • białko średniego jajka
  • 4 krople soku z cytryny
  • 1 i 1/3 szkl. cukru pudru

W misc
e zmiksować białko z sokiem cytrynowym i cukrem pudrem (najlepiej cukier wsypywać stopniowo, aby wyłapać moment w którym lukier uzyska odpowiadającą nam gęstość). Lukier uzyskany z podanych proporcji będzie idealny do precyzyjnego zdobienia; po rozcieńczeniu dodatkowym sokiem z cytryny będzie nadawał się do dekorowania większych powierzchni. Do drobnych zdobień używam jednorazowych tylek, zrobionych własnoręcznie ze zwiniętego kawałka papieru do pieczenia.


Smacznego!


Pierniczki bożonarodzeniowe

Łatwe pierniczki lukrowane bez glutenu

Pierniczki świąteczne

Proste pierniczki lukrowane

Łatwe pierniczki bezglutenowe i pszenne

Źródło przepisu na ciasteczka (z moimi modyfikacjami): opakowanie foremek ;)
Przepis na lukier królewski: http://www.mojewypieki.com

Keks z bakaliami, pszenny lub bezglutenowy

Świąteczny keks z bakaliami

Keks (czy też "cwibak") to ciasto chyba wszystkim w Polsce znane i śmiem twierdzić, że albo się je lubi, albo unika. U mnie właściwie bywało różnie - jako dziecko nie byłam zupełnie zainteresowana jego obecnością na stole, zawsze znalazłam coś dobrego, ale keks do smakołyków zdecydowanie się nie zaliczał. Z czasem, zaczęłam doceniać szlachetny smak bakalii, ale wybiórczo. Oznaczało to w praktyce sympatię do wszelkich "twardych" bakalii, czyli właściwie tylko orzechów. Keks stał się dla mnie zjedliwy, ale nadal wydziubywałam z niego połowę dodatków. Im jestem jednak starsza, tym bardziej doceniam bogactwo składników i obecnie jedyną rzeczą, jakiej w nim nie lubię, są rodzynki. I to raczej jeszcze długo się nie zmieni ;) Co roku na świątecznym stole musi się u nas znaleźć keks, a że najlepszy jaki jadłam, piecze mój dziadek, poprosiłam go w tym roku o podanie przepisu. Pochodzi on z gazety, ale że pozostał sam wycinek, niestety nie wiemy, jakiej ;) W przypadku tego ciasta nie idę na żadne kompromisy (no, może poza tym, że piekę bezglutenowo) - nie zrezygnuję z porządnej ilości masła i ulubionych bakalii. Lubię też kiedy jest bardzo słodkie, stąd dodatkowa czapa z cukru pudru. Nic nie poradzę, święta w końcu i pewne rzeczy muszą być rozpustne! A keks, nawet jeśli zostanie gdzieś po dwóch dniach rodzinnego ucztowania, lekko przyschnięty, bo ktoś zapomniał go przykryć, nigdy się nie zmarnuje... Lubię skubać go po świętach, po trochę, wracając leniwie do codziennych obowiązków :)



Składniki (na dużą keksówkę, ok. 34 cm długości):
  • 5 jajek
  • 2 szklanki mąki tortowej (bezglutenowcy - patrz wpis poniżej zdjęć)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 250 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1 szklanka cukru (wersja z ksylitolem - patrz poniżej zdjęć)
  • 1 cukier waniliowy
  • 300 g bakalii (stworzyć mieszankę wedle swojego upodobania)
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (ewentualnie kilka kropel ulubionego olejku)
  • dodatkowo: cukier puder do oprószenia

Oddzielić żółtka od białek. W misce przesiać mąkę i proszek do pieczenia. Masło przełożyć do drugiej misy, wsypać cukier zwykły i waniliowy. Miksować przez ok. 5 minut, do uzyskania puszystej, jasnej masy. Dodawać kolejno po jednym żółtku, po każdym dokładnie miksując. Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia i wmieszać przy pomocy łyżki. Ubić białka z dodatkiem szczypty soli na sztywno, przełożyć do misy z ciastem i wmieszać delikatnymi ruchami. Na koniec posiekać bakalie i ponownie ostrożnie wmieszać w przygotowane ciasto. Przelać je do wyłożonej papierem do pieczenia formy i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 ºC. Piec przez ok. 1 h, aż wierzch ładnie się przyrumieni. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i pozostawić w formie do wystudzenia. Keks można przechowywać przez kilka dni przed świętami, zawinięty szczelnie w kilka warstw papieru śniadaniowego bądź w folii aluminiowej.


Smacznego!


Bezglutenowy keks z bakaliami

Tradycyjny keks z bakaliami

Świąteczny keks z bakaliami bez glutenu


Postanowiłam dodać też zdjęcia jednego z keksów, który upiekłam z mąk bezglutenowych. Dodatkowo akurat ten egzemplarz nie miał też ani grama cukru, bo zastąpiłam go ksylitolem. Samej było mi w to ciężko uwierzyć, ale... keks smakował tak samo dobrze, a może był nawet i lepszy od tego tradycyjnego! Wspólnie stwierdziliśmy tak z rodziną ;) Keks bezglutenowy, tak samo jak i pszenny pięknie wyrasta w piekarniku i ma przyrumienioną skórkę. Jest nieco bardziej delikatny, ma lekko "biszkoptową" konsystencję. W przeciwieństwie do wielu bezglutenowych wypieków, nie jest przesuszony. Tradycyjnie przed wyjęciem, należy tylko sprawdzić suchą wykałaczką, czy dopiekł się wewnątrz. Poniżej modyfikacje podstawowego przepisu i zdjęcia:

  • zamiast 2 szklanek mąki tortowej dodałam: 1 szklankę mąki kukurydzianej + 1 szklankę skrobi ziemniaczanej + 1/2 szklanki mąki owsianej (z certyfikatem BG) - wszystkie mąki wymieszałam i przesiałam
  • kiedy piekłam bezglutenowo, ale na zwykłym, białym cukrze - mieszałam powyższe mąki w stosunku 1:1:1 tak, żeby uzyskać 2 szklanki mąki i również ciasto się udawało
  • zamiast 1 szklanki cukru, dosypałam 1/2 szklanki ksylitolu - ciasto nie było aż tak słodkie jak w oryginale, ale nadal pyszne

Bezglutenowy keks bez cukru

Bezglutenowy keks z ksylitolem, bez cukru

Mrożony torcik świąteczny

Mrożony torcik lodowy z imbirem i figami

Kiedy w poszukiwaniu inspiracji na świąteczne słodkości, człowiek zapuści się daleko, daleko, na strony, gdzie na próżno szukać polskich znaków i kutii - może przyjść mu do głowy serwowanie lodów w zimie. Chętnie przecież podajemy je z szarlotką na gorąco, ale już w postaci "czystej", jako samodzielnego deseru, raczej ich zimową porą nie wybieramy. A właściwie dlaczego nie zaserwować sobie porcji dobrych lodów, kiedy za oknem zamieć, a w kominku trzaska ogień? Stosunkowo często spotykam mrożone desery w angielskich zbiorach przepisów na Boże Narodzenie. Za sprawą kilku dobrych jakościowo składników, zwykłe waniliowe lody można przemienić we wspaniały deser, który cieszy nie tylko podniebienie, ale i oko. I wiem co mówię, bo jak sama przesadnie nie przepadam za lodami, tak od tego deseru nie można mnie było odgonić ;) Moim zdaniem mrożony torcik będzie strzałem w dziesiątkę dla osób przygotowujących "święta last minute", jak i dla tych, którzy chcieliby zrobić coś oryginalnego, obok stosu pierniczków, sernika i makowca. Spód z imbirowych ciasteczek, lekko ciągnące daktyle i figi  nawiązują do klasycznych, zimowych smaków, natomiast mrożone maliny i pistacje dodają całości ciekawej tekstury i kolorów. Trochę lata w zimowe wieczory ;)



Składniki (na tortownicę o śr. ok. 24 cm):

Spód:
  • 1 paczka ciastek imbirowych (u mnie 150 g herbatników + 1,5 łyżeczki cynamonu + 3/4 łyżeczki imbiru) - bezglutenowcy wybierają ciastka bg
  • 50 g rozpuszczonego masła

Masa lodowa:
  • 1,5 l dobrej jakości lodów waniliowych
  • 200 g mrożonych malin
  • 6 fig (u mnie 3 + garść posiekanych daktyli)
  • garść pistacji


Formę w której będzie robiony deser wyłożyć papierem do pieczenia (ja wyłożyłam sam spód, a następnie boki przykryłam długim paskiem papieru, jak obręczą). Ciastka pokruszyć w moździerzu, lub włożyć do grubego, foliowego woreczka i pokruszyć wałkiem. Wymieszać dokładnie z płynnym masłem do uzyskania mokrych okruchów i wsypać na spód formy. Wyrównać łyżką.

Lody wyjąć z zamrażalnika i pozostawić do zmięknięcia na 10-15 minut. W tym czasie umyć figi i pokroić na półplasterki (grubość wedle uznania), pistacje posiekać. Lody wymieszać z mrożonymi malinami (garść pozostawić do dekoracji) i kawałkami fig. Przełożyć na ciasteczkowy spód i wyrównać. Wierzch obsypać resztą malin i posiekanymi pistacjami. Od razu przełożyć do zamrażalnika. Wyjmować na 10-15 minut przed podaniem (ułatwi to krojenie) - zdjąć obręcz, odkleić papier od boków torcika i kroić. 


Smacznego!

Lodowy torcik świąteczny z malinami i pistacjami

Mrożony tort z daktylami, pistacjami i malinami

Mrożony tort na boże narodzenie

Źródło przepisu (z moimi małymi modyfikacjami): http://hungryaustralian.com/

Nadziewane pierniczki staropolskie z lukrem

Lukrowane pierniczki staropolskie z powidłami

Skoro w rodzinnych stronach spadł już pierwszy, porządny śnieg, to czas najwyższy wystartować ze świątecznymi przepisami. Jako pierwsze w kolejce stanęły pierniczki staropolskie - nie bez powodu, bo ciasto na nie należy zagnieść z wyprzedzeniem, już 2-3 tygodnie przed świętami. Szykujcie więc chłodne miejsce w domu i spójrzcie na listę potrzebnych składników :) Jak na przepis o "staropolskim" rodowodzie przystało, pierniczki są bogate w prawdziwy miód. Nie warto szczędzić tego składnika, jeśli chcemy uzyskać piernik o prawdziwie tradycyjnym smaku i konsystencji. Poniższe pierniczki dodatkowo nadziane są powidłami śliwkowymi, które idealnie pasują smakiem, a przy okazji pomagają ciastkom szybciej zmięknąć. Polewa nie jest niezbędna, ale zamarzyły mi się pierniczki nawiązujące do stylu shabby chic i postanowiłam niedbale udekorować je cienką warstwą mlecznego lukru. Nie dość, że dobrze smakują, to włożone w ozdobny słoik, posłużą jako ozdoba świątecznego stołu!



Składniki (na ok. 50 nadziewanych pierniczków):

Pierniczki:

  • 500 g mąki pszennej
  • 250 g miodu
  • 150 g masła
  • 180 g cukru
  • 1 jajko
  • 2 żółtka
  • 1,5 łyżeczki sody
  • 80 ml mleka
  • 2 łyżki przyprawy do piernika
  • słoiczek powideł śliwkowych
  • dla uszlachetnienia można dodać np. posiekane orzechy lub skórkę pomarańczową

Lukier mleczny:
  • 1/2 szkl. cukru pudru
  • 1-2 łyżki mleka
  • łyżka cukru migdałowego (pozostają po nim kryształki na ciastkach)

W rondelku umieścić miód, cukier, masło i przyprawę do piernika. Na małym ogniu doprowadzić do wrzenia, zdjąć z palnika i przestudzić. Dodać mąkę, jajko i żółtka, wyrabiać do momentu uzyskania gładkiego, jednolitego ciasta. Sodę rozpuścić w mleku i natychmiast dodać do ciasta, ugniatając. Na koniec można wmieszać ulubione bakalie. Ciasto przełożyć do szklanego lub kamiennego naczynia, nakryć ściereczką i pozostawić w chłodnym miejscu na 2-3 tygodnie. Po tym czasie ciasto rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy (nie za cienko!) i wykrawać pierniczki. Pomiędzy dwa skrawki ciasta wkładać niecałą łyżeczkę powideł i sklejać brzegi ciastek. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 180 ºC, przez ok. 15-20 minut (najlepiej przepołowić jednego pierniczka na próbę i sprawdzić, czy się dopiekł). Wystudzić i włożyć do puszki na 3-4 dni, do zmięknięcia. Przed tym można je jeszcze polukrować. W tym celu wszystkie składniki na lukier zmiksować, regulując jego gęstość poprzez dodawanie mleka lub cukru pudru. Dekorować pierniki, pozostawić do całkowitego wyschnięcia i schować do puszki.


Smacznego!

Tradycyjne pierniczki z lukrem

Pierniczki nadziewane powidłami śliwkowymi

tradycyjne pierniczki świąteczne

Źródło przepisu: "Kuchnia polska. Tylko sprawdzone przepisy", Wydawnictwo Olesiejuk

Prosta szarlotka kokosowa

Bezglutenowa szarlotka z kokosem

Trochę w tym roku zaniedbałam temat wszelkich szarlotek i jabłeczników, więc pora nieco nadrobić zaległości. Nim nadejdzie czas typowo świątecznych wypieków, może skusicie się na szybkie, proste, bardzo domowe ciasto z jabłkami? Dla mnie nie ma nic lepszego na coraz zimniejsze dni, z wszechobecną szarzyzną i całodobowym niedoborem światła. Jeśli mam być szczera, ja ten czas nawet lubię. Późna jesień co prawda wprawia mnie w senny nastrój, może budzę się tak naprawdę dopiero kiedy potykam się o chodnik w drodze do pracy, ekstremalnie ciężko jest mi wygospodarować czas na zdjęcia, żeby złapać minimum niezbędnego światła, zaczynam wciągać na siebie tyle warstw ubrań, że nie wiem do ilu dobiję podczas prawdziwych mrozów, które dopiero przed nami... ale powiedzcie- kiedy, jak nie teraz, spędzać długie wieczory pod ciepłym kocem, z nastrojową książką lub filmem? Kiedy można tak bezkarnie pić niewyobrażalne ilości gorących płynów, zerkając co chwilę na piekarnik, z którego coraz wyraźniej czuć zapach pieczonych jabłek? Zawijam się w mój dwumetrowy szalik (wiecie, to taka wyjściowa wersja kołdry) i zostawiam Wam przepis. Szarlotka jest prawie tradycyjna, prosta w wykonaniu - jedyna moja "modernizacja" to stworzenie ciasta bezglutenowego z dodatkiem kokosa, zamiast części mąki. Celowo nie dodawałam go do jabłek, bo nie lubię wilgotnych, miękkich wiórek. W dobrze wypieczonym, chrupiącym cieście smakują o niebo lepiej i tworzą świetne tło dla kwaskowych jabłek. Może czas wsunąć kapcie i odbyć podróż do piekarnika? ;)


Składniki (na tortownicę o śr. 24 cm):


Ciasto:


  • 120 g zimnego masła
  • 80 g wiórków kokosowych
  • ok. 210 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 80 g mąki gryczanej, 65 g ryżowej, 65 g skrobi ziemniaczanej)
  • 70 g cukru
  • 1 jajko

Masa jabłkowa:
  • 1,5 kg jabłek (najlepiej kwaśna odmiana)
  • 2 łyżki cukru (ilość dostosować do smaku owoców)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki kardamonu
  • 1/4 łyżeczki imbiru
  • 1 płaska łyżka skrobi ziemniaczanej

Jabłka umyć, obrać i wyciąć z nich gniazda nasienne. Pociąć w cienkie plasterki i przełożyć na patelnię. Dusić na średnim ogniu, pod przykryciem przez ok. 10 minut, następnie podnieść pokrywkę i smażyć je tak długo, aż nadmiar wody odparuje (czas zależny jest od soczystości jabłek). Pod koniec dodać przyprawy i przesianą przez sitko skrobię ziemniaczaną. Dokładnie wymieszać, zdjąć z ognia.

Wszystkie składniki na ciasto, wstępnie rozetrzeć palcami w misce, a następnie wyrobić na blacie do momentu uzyskania kuli. Spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, 60 % przygotowanego ciasta użyć do wyklejenia spodu oraz boków formy (do wysokości ok. 3-4 cm). Włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 °C, na 15 minut (lub do momentu lekkiego zrumienienia ciasta). Wyjąć, nałożyć warstwę jabłek, wyrównując łyżką i posypać wierzch pozostałą częścią ciasta. Piec dalej w temperaturze 190 °C, przez ok. 20 minut. Szarlotka będzie najsmaczniejsza z przypieczoną górą. Po upieczeniu przestudzić w formie, a następnie ostrym nożem oddzielić boki ciasta od tortownicy i zdjąć obręcz.


Smacznego!

Szarlotka bez glutenu z kokosem

Prosta szarlotka bezglutenowa

Łatwa szarlotka kokosowa

Sernik na jogurcie greckim z sosem karmelowym i kardamonem

Pieczony sernik z jogurtu greckiego

Naprawdę ciężko było mi skondensować wszystko, co dzieje się w tym deserze w jednej, krótkiej nazwie. Bo to sernik wyjątkowy - nie dość, że właściwie więcej w nim jogurtu, niż sera, to jeszcze piecze się go tradycyjnie, a nie robi na zimno, jak można by się było spodziewać. Do podania przygotowałam przepyszny sos toffi doprawiony hojnie kardamonem, który jest jedną z moich najukochańszych przypraw. Korzenno-cytrusowy aromat i posmak jaki daje, naprawdę podnosi ten deser na wyższy poziom. Niewykorzystaną polewę (o ile może cokolwiek zostać...), można schować do słoiczka i użyć kiedy tylko dopadnie nas ochota np. na lody z dobrym dodatkiem. Albo na kawę o niespotykanym smaku. Tak naprawdę zastosowań znajdzie się masa, więc nawet jeśli nie pieczecie sernika - przygotujcie sobie zapas tej słodkiej rozpusty. Nie zmarnuje się w długie i ciemne listopadowe wieczory! Cóż mogę powiedzieć o samym serniku? Jest zupełnie inny od wszystkich, które jadłam. Ma napuszoną, lekką konsystencję, ale zupełnie inną niż serniki na żelatynie - moim zdaniem jest zdecydowanie ciekawszy. Sernikowym konserwatystom może nie zasmakować od razu, ale myślę, że docenienie jego osobliwego uroku przyjdzie po kilku kęsach ;) Osobiście uważam też, że sernik na jogurcie ma w sobie pewne ascetyczne piękno, którego nie chciałam zaburzać. Dlatego właśnie sos kardamonowy trafił dopiero na jego równe kawałki, rozłożone na talerzykach. Wracam wyobraźnią do popołudnia, w które robiliśmy zdjęcia i wyobrażam sobie, jak biorę dokładkę... Cieszę się, że odkopałam ten przepis na jednym z wielu dobrych, francuskich blogów - teraz mam poważny powód, żeby dotrzymać postanowienia o powrocie do nauki i korzystania z tego języka ;)


Składniki (na tortownicę o śr. 24 cm, ja użyłam 26 cm):

Spód:

  • 160 g ciasteczek (bezglutenowcy wybierają te bez glutenu - ja użyłam pokruszonych ciastek z tego przepisu)
  • 60 g roztopionego masła

Masa:
  • 675 g jogurtu greckiego
  • 450 g serka kremowego (użyłam serka "Twój Smak" Piątnicy)
  • 225 ml śmietanki 30 %
  • 45 g mąki (bezglutenowcy - skrobia ziemniaczana)
  • 165 g cukru
  • 4 duże jajka
  • 1 cytryna

Ciasteczka przeznaczone na spód ciasta pokruszyć i wymieszać z płynnym masłem. Sam spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia i rozprowadzić na nim równomiernie ciasteczka. Lekko docisnąć i podpiec przez ok. 25 minut w 190 °C (uwaga - tyle zajęło podpieczenie spodu bezglutenowego, ciastka pszenne mogą zarumienić się szybciej).

W międzyczasie przygotować masę serową. Do dużej miski wsypać cukier, zetrzeć na drobnej tarce skórkę z uprzednio sparzonej cytryny. Zmieszać z cukrem i pozostawić na kilka minut, żeby przeszedł aromatem. Dodać serek kremowy i mąkę, zmiksować wszystko do rozpuszczenia kryształków cukru. Z jogurtu odlać serwatkę i dodać do reszty składników, tak jak śmietanę. Zmiksować krótko, do połączenia i zacząć dodawać po jednym jajku, po każdym chwilę miksując. Masa będzie dosyć płynna - nie panikować. Przelać na podpieczony spód ciasteczkowy i włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 160 °C na 15 minut. Następnie obniżyć temperaturę do 140 °C i piec kolejne 35 minut. Ja zastosowałam dodatkowo kąpiel wodną, która nie jest konieczna, ale sprawia że sernik ma mniejszą skłonność do pękania i mniej się wysusza w trakcie pieczenia - jeśli się na nią decydujecie, piec należy o 5-10 minut dłużej. Piekarnik wyłączyć i uchylić drzwiczki, pozostawić tak sernik do studzenia na 2 h. Następnie włożyć go do lodówki na noc. 



Sos karmelowy z kardamonem:
  • 150 g cukru
  • 45 ml wody
  • 30 g masła
  • 1 cytryna
  • 5-6 ziaren kardamonu (zastąpiłam 1 łyżeczką kardamonu w proszku)
  • 225 ml śmietanki 30 %

W garnuszku podgrzać śmietankę (nie doprowadzając do wrzenia), zdjąć z ognia i wrzucić do niej kardamon, odstawić. Zetrzeć na drobnej tarce skórkę z cytryny i wycisnąć z niej ok. 20 ml soku.
W rondelku rozpuścić cukier w wodzie. Doprowadzić do wrzenia i stojąc nad kuchenką obserwować, kiedy cukier zacznie się karmelizować. Kiedy zacznie przybierać głęboki, bursztynowy kolor, zdjąć z ognia. Najwyższa pora dodać masło, sok i skórkę z cytryny (ostrożnie - reakcja jest gwałtowna, może pryskać!). Mieszając sos, dolać śmietankę i ponownie postawić rondelek na ogniu. Doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu przez ok. 5 minut. Wystudzić i przechowywać w lodówce. Przed podaniem zawsze dokładnie go wymieszać, to naturalne, że od sosu oddziela się maślana warstwa.



Smacznego!

Sernik na jogurcie greckim bezglutenowy

Sos karmelowy z kardamonem

Pieczony sernik na jogurcie greckim z sosem toffi

Bezglutenowy sernik jogurtowy z sosem toffi i kardamonem

Sernik na jogurcie greckim z sosem tofii

Źródło przepisu: http://www.altergusto.fr

Hiszpańskie Natillas

Tradycyjny hiszpański deser Natillas

Miesiącami miałam w planach przygotowanie tego deseru (co udawało się parokrotnie) i zrobienie zdjęć na bloga (to już nie). Wykazuje on właściwość szybkiego znikania w niewyjaśnionych okolicznościach. To hiszpańska klasyka i smak mojego dzieciństwa, więc nie oczekujcie, że będę w jego ocenie obiektywna ;) Myślę sobie, że dla kogoś, kto nie darzy tego deseru takim sentymentem - ba, może próbuje go po raz pierwszy, może on przywodzić na myśl poczciwy budyń. Tylko może rzadszy, niż ten polski i je się go na zimno - pewnie przez śródziemnomorski klimat. Tradycyjnie jest podawany z dodatkiem cynamonu, a jego wierzch zdobi okrągła Galleta María - popularny w wielu krajach rodzaj herbatnika. Zdradzę Wam, że ciastko nie jest mi tu do szczęścia potrzebne, a to dlatego, że pod wpływem deseru nasiąka i staje się mięciutkie (plusem jest to, że da się je wtedy jeść łyżeczką). Żeby przenieść się na chwilę na Półwysep Iberyjski, nie potrzeba wielkiej filozofii - tam się gotuje szybko, prosto, a przy tym pysznie. Już po głowie chodzi mi pomysł na kolejny wpis związany z hiszpańskimi słodkościami :)



Składniki (na 4 małe porcje lub 2 duże):

  • 500 ml mleka
  • 3 żółtka
  • 3 łyżki cukru
  • 1 płaska łyżka skrobi kukurydzianej
  • 1 laska cynamonu i wanilii
  • skórka zdjęta z cytryny/pomarańczy



350 ml mleka wlać do garnka, wrzucić cynamon, wanilię (można ją przed tym naciąć wzdłuż) i długi kawałek skórki obranej z cytryny lub pomarańczy. Postawić na ogniu i doprowadzić do wrzenia. W międzyczasie w misce wymieszać trzepaczką pozostałe 150 ml mleka z żółtkami, cukrem i mąką. Po zagotowaniu mleka z przyprawami, zdjąć garnek z ognia i zostawić na ok. 10 minut do przestudzenia. Po tym czasie wyjąć z niego przyprawy i skórkę z cytrusów i małym strumieniem wlewać do miski, cały czas mieszając trzepaczką. Powstałą mieszankę przelać z powrotem do garnka, postawić na małym ogniu i podgrzewać, mieszając. Na tym etapie należy uważać i cały czas stać nad kuchenką, pilnując momentu w którym Natillas będą bliskie wrzeniu. Stopniowo zacznie znikać pianka na powierzchni i mieszanka zacznie nieco gęstnieć. Zdjąć z ognia zanim się zagotuje (lub natychmiast po pojawieniu się bąbelków). Natillas są rzadsze niż typowy budyń, tak ma być. Przelać do miseczek, wystudzić i włożyć do lodówki (przed tym można na wierzch położyć herbatnik). Przed podaniem oprószyć cynamonem.


Smacznego!

Przepis na natillas caseras

Prosty chleb bezglutenowy z ziarnami

Łatwy chleb bezglutenowy na drożdżach

Jako niezbyt wielka entuzjastka gotowych mieszanek mąk bezglutenowych, których w ogóle nie stosuję w swojej kuchni, na diecie od początku miałam trochę pod górkę. Nauka umiejętnego łączenia mąk tzw. "naturalnie bezglutenowych" wymagała wielu prób i eksperymentowania. I przyzwyczajenia kubków smakowych, rzecz jasna. O ile piec ciasta nauczyłam się stosunkowo szybko (nie, żeby wpływ na to miał naturalny pęd do słodyczy...), o tyle z pieczywem nie było już tak łatwo. Właściwie poniższy chleb to pierwszy który upiekłam, zjadłam i oceniłam na tyle wysoko, żeby go publikować. Chleby bg to bardzo ciężki temat - właściwie trudno oczekiwać od nich wielkiego podobieństwa do swoich pszennych pierwowzorów. Drożdżowe ciasto po prostu jest zupełnie inne, kiedy brakuje spajającego je glutenu - choć już raz udowadniałam, że można zrobić bardzo smaczne, ale całkowicie unikalne w smaku i konsystencji drożdżówki bezglutenowe (również bez gotowych mixów). Chleb z tego przepisu jest przede wszystkim bardzo łatwy do zrobienia - wypiekam go sobie mniej więcej co tydzień, w naszej domowej maszynie do chleba. Równie dobrze nadaje się do tego piekarnik, byle wlewać ciasto do blaszki - samo w sobie jest tak rzadkie, że nie da się go absolutnie uformować w bochenek ;) Starzeje się jak typowy chleb bez glutenu - błyskawicznie wyschnie, jeśli nie będziemy go trzymać w szczelnym, foliowym worku. Na szczęście, wykazuje za to zadowalający stopień "trzymania się w kupie" - to znaczy, nie kruszy się jak szalony, kiedy chcemy ukroić sobie cienką kromkę. Czasami mam problem ze zjedzeniem go w kilka dni, ponieważ nigdy nie byłam specjalnie przywiązana do kanapek. Zdarza mi się więc mrozić go po podzieleniu na kromki. Do wypróbowania przepisu zapraszam wszystkich zdesperowanych, nielubiących dróg na skróty/składów bezglutenowych mixów do wypieku chleba, czy znudzonych już smakiem gotowych chlebów pakowanych w charakterystyczne, dmuchane folie. Zaraz po upieczeniu, bochenek pachnie po prostu wspaniale, ma niesamowicie chrupiącą skórkę i wilgotny miąższ... Pisząc to, już marzę o momencie, w którym kroję pierwszą kromkę, tą z brzegu. Zawsze najlepszą, niezależnie czy z glutenem, czy bez :)



Składniki (na małą keksówkę - u mnie 14 x 19 cm):

  • 250 g mąki gryczanej
  • 150 g skrobi ziemniaczanej (w oryginale mąka ryżowa)
  • 100 g mąki kukurydzianej (tą mąkę czasem zmieniam na jaglaną/owsianą)
  • 7 g drożdży instant lub 25 g świeżych
  • 2 łyżki siemienia lnianego
  • 1/2 szklanki pestek słonecznika (lub dyni, jak w oryginale)
  • 1/2 łyżeczki soli (w oryginale łyżeczka)
  • 1 łyżka cukru
  • 450-470 ml letniej wody (rzadko ciasto potrzebuje więcej)

Jeżeli korzystamy z drożdży świeżych - najpierw wkruszyć je do miski, posypać cukrem. Rozetrzeć łyżką i poczekać, aż się rozpuszczą. W oddzielnej misce wymieszać wszystkie suche składniki (jeżeli nie używamy świeżych drożdży, zaczynamy od tego etapu i dodajemy również drożdże instant). Do płynnych drożdży dolać nieco przygotowanej wody. Stopniowo wsypywać suche składniki i mieszać łyżką lub mikserem. Dodawać wodę do ciasta, aż osiągnie ono odpowiednią konsystencję - będzie lepkie i da się łatwo rozsmarowywać. Przełożyć je do formy wyłożonej papierem do pieczenia lub natłuszczonej i obsypanej mąką, przykryć czystą ściereczką. Odstawić do wyrośnięcia - nie będzie ono tak spektakularne, jak w przypadku normalnego pieczywa. Ja zwykle zostawiam je na ok. 1 h w lekko nagrzanym piekarniku i po tym czasie widać, że chleb lekko podrósł. Po wyrośnięciu z ciastem trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie, nie stukać formą o blat, ponieważ może opaść. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 ºC przez ok. 1 h (tyle samo piekę w automacie). Po upieczeniu wyjąć z formy i pozostawić do ostudzenia na kratce. Najlepiej smakuje świeży!


Smacznego!

Łatwy chleb bezglutenowy bez mixu

Źródło przepisu (z moimi modyfikacjami): http://www.eksperymentalnie.com

Cytrynowe ciasto jogurtowe na oliwie

Cytrynowe ciasto jogurtowe bezglutenowe

Ciasto z kategorii "wymieszaj składniki suche z mokrymi, przelej do formy i piecz" - czyli prosto, szybko i smacznie. Kto od czasu do czasu nie potrzebuje takich przepisów? Ja lubię je nie tylko, kiedy do drzwi pukają niezapowiedziani goście, czy wyjątkowo szybko chcę zjeść coś słodkiego. Zupełnie szczerze przepadam za kawałkiem dobrej, wilgotnej babki na oleju - a najlepiej na oliwie, tak jak w przypadku tego przepisu. Jeśli w wypieku czuć dodatkowo nutę cytrusową, to już niebo - parzę herbatę i nie mogę oderwać się od blaszki ;) Drugorzędną sprawą jest więc dla mnie to, że przepis jest po prostu łatwy i przewidywalny, smak ciasta jogurtowego na pierwszym miejscu! Swoje piekę najchętniej z oliwą, ale jeśli nie lubicie jej charakterystycznego posmaku, bez problemu możecie użyć innego tłuszczu. Wymiary foremki też nie muszą być identyczne, sama piekłam już w formie 20 x 20 i nawet w automacie do chleba - od kiedy piekarnik odmówił współpracy. Temu ciastu naprawdę nic nie straszne, więc jeśli macie 5 minut wolnego czasu i dwie lewe ręce - wystarczy to do stworzenia jogurtowej babki :)



Notka dla bezglutenowców: ciasto z pewnością uda się na różnych mieszankach mąk - ja piekłam z przewagą mąki ryżowej i kukurydzianej. To pierwsze miało wilgotniejszy miąższ i bardzo miękką skórkę, natomiast drugie było bardziej suche i miało jeszcze przez kilka godzin po upieczeniu chrupiącą skórkę. Jedna i druga wersja znajdzie zwolenników - na zdjęciach ryżowa ;)


Składniki (na keksówkę o wymiarze 25 x 11 cm):

  • 240 g mąki kukurydzianej lub ryżowej (można użyć też pszennej)
  • 60 g mączki z migdałów (lub 60 g skrobi ziemniaczanej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 szklanki (140 ml) oliwy (można zastąpić olejem)
  • 1 szklanka (260 g) brązowego cukru
  • 4 jajka
  • 250 g jogurtu naturalnego
  • skórka otarta z cytryny (lub pomarańczy)

W dużej misie miksować cukier z oliwą przez dwie minuty. Dodawać po jednym jajku, po każdym dokładnie miksując. Wmiksować jogurt i skórkę z cytryny. W oddzielnej misce wymieszać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, mączką migdałową i solą. Stopniowo dodawać do mokrych składników, wymieszać wszystko łyżką (ciasto nie musi być idealnie gładkie). Przelać do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 ºC i piec przez ok. 90 minut. Najlepiej po ok. 1 h od włożenia sprawdzić patyczkiem, czy ciasto się upiekło - jeśli po wbiciu go w środek ciasta, wychodzi mokry, oznacza to, że trzeba je jeszcze dopiec. Jeśli ciasto jest mokre w środku, a przypieka się od góry, wystarczy je przykryć folią aluminiową i pozwolić się mu dopiec. Wyjąć z piekarnika i ostudzić. Oprószyć cukrem pudrem i podawać. Ja lubię je z kleksem jogurtu naturalnego.


Smacznego!

Cytrynowa babka jogurtowa z oliwą

Cytrynowa babka bez glutenu na oliwie

Bezglutenowe ciasto cytrynowe na oliwie

Źródło przepisy (z moimi małymi modyfikacjami): http://www.mygutfeeling.eu

Korzenne babeczki z dynią i kremem twarożkowym

babeczki korzenne z kremem twarożkowym

Już od dawna panuje u mnie taka prawidłowość, że kiedy przychodzą pracowite tygodnie, masa obowiązków, tzw. "czas dla siebie" kurczy się do granic wytrzymałości - to mnie właśnie wtedy chce się najbardziej piec. Oczywiście, nie jakieś cuda, torty, wielowarstwowe ciasta, czy wysublimowane desery wymagające skupienia. Najlepiej coś prostego, przewidywalnego, dobrego. Coś, co wrzucę do piekarnika z całkowitą pewnością, że za 30 - góra 35 minut będzie już na moim talerzu. Potrzebuję takich przepisów chyba dlatego, że pieczenie (zwłaszcza nieskomplikowane, lekko "mechaniczne") doskonale odpręża i daje poczucie, że chociaż nad tym małym ciastem (czy babeczką - jak w tym wypadku) ma się panowanie, kiedy życie nie daje chwilowo zbyt wielu powodów do wiary we własne możliwości ;) Na jesienne, terapeutyczne sesje w kuchni, te babeczki nadają się idealnie. Są zrobione z niemal klasycznego, miękkiego ciasta ucieranego, wzbogaconego o sezonowy, magiczny składnik - dynię. To jej zawdzięczają dodatkową wilgoć i piękny kolor, a dosłodzone są jedynie miodem. W oryginale przepis był dedykowany dla małej keksówki i jeśli wygodniej Wam upiec taki bochenek - nie ma problemu. Ja wybrałam foremki muffinkowe ze względu na chęć wypróbowania kremu twarożkowego do dekoracji. Polecam go, jeśli tylko macie chwilę na upiększenie wypieku! I uczcie się przy okazji na moich błędach - taki krem NIE wyjdzie na wiaderkowym twarogu do serników, koniecznie trzeba kupić tradycyjny ser i go zmielić ;) Naprawdę, przez zastąpienie części normalnego sera, tym wiaderkowym, krem zaczął spływać mi z babeczek. Za to, jeśli postąpicie przepisowo, macie pewność, że dekoracja będzie trwała i pyszna, bez zabaw z żelatyną. Z pewnością skorzystam z niej jeszcze nie raz w swoich przepisach :)



Składniki (na 12-14 babeczek lub keksówkę o wymiarze ok. 13 x 23 cm):

  • 1/3 szklanki płynnego oleju kokosowego (można użyć innego oleju)
  • 1/2 szklanka miodu
  • 2 jajka
  • 1 szklanka puree z dyni (tutaj przeczytasz, jak je przygotować)
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 i 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/2 łyżeczki przyprawy piernikowej
  • 1 i 1/2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej (bezglutenowcy: 2/3 szkl. mąki kukurydzianej, 1/2 szkl. gryczanej i 1/2 szkl. skrobi ziemniaczanej)
  • 1 płaska łyżka sody
  • 1/4 szklanki gorącej wody

Krem twarożkowy:
  • 250 g twarogu, trzykrotnie zmielonego
  • 100 g cukru pudru
  • 60 g masła
  • cynamon do posypania


W dużej misie wymieszać olej kokosowy i miód, następnie dodać jajka i dobrze ubić. Dodać dynię, cukier waniliowy, sól, przyprawy i kawę rozpuszczalną, zmiksować. Do mieszanki przesiać mąkę i wymieszać łyżką, tylko do połączenia składników. Sodę wsypać do kubka, zalać gorącą wodą, szybko wymieszać i połączyć z ciastem. Poprzekładać do formy na muffiny wyłożonej papilotkami (lub do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia) - ciasto będzie dość gęste, ja nakładałam je do 3/4 wysokości papilotki i jeszcze z górką. Włożyć do piekarnika rozgrzanego do temperatury 160 C, na ok. 25-30 minut (sprawdzić suchym patyczkiem, czy ciasto się już dopiekło - jeśli tak, od razu wyciągać, bo nieprzesuszone jest smaczniejsze). Ciasto w keksówce będzie potrzebowało ok. 1 h, żeby się dopiec. Wyjąć z piekarnika i pozostawić do całkowitego wystudzenia.

Przygotować krem. Twaróg zmiksować blenderem, zmielić, lub przetrzeć trzykrotnie przez drobne sitko metalowe. W misie ubić masło na puszystą masę z cukrem pudrem, dodać ser i zmiksować na jednolity krem (malutkie grudki są normalne). Przed dekorowaniem, posmarować każdą z babeczek odrobinką kremu (inaczej może się zdarzyć, że dekoracja nie będzie się chciała przykleić do ciasta). Przełożyć go do rękawa cukierniczego z ozdobną tylką i udekorować babeczki. Oprószyć cynamonem i podawać.


Smacznego!

bezglutenowe muffiny z kremem twarożkowym

bezglutenowe babeczki korzenne z kremem twarożkym

Korzenne babeczki z kremem twarożkowym bez glutenu

Bezglutenowe babeczki dyniowe

Źródło przepisów: na ciasto (z moimi modyfikacjami) - http://www.emmaslittlekitchen.com
na krem twarożkowy - http://wilczyapetyt.com.pl

    Nawiedzony tort czekoladowy

    Bezglutenowy tort czekoladowy angel food cake

    Jako była nastoletnia koneserka horroru, ale nadal fanka opowieści z dreszczykiem, czarnego odzienia i innych tego typu rzeczy, musiałam w końcu zrobić ten tort. Co prawda, nie wygląda zbyt makabrycznie i jest jedynie delikatnym skinieniem w stronę moich niekulinarnych sympatii, ale przecież nie chodzi tu o dosłowność ;) Podstawę tortu stanowią puszyste blaty z ciasta znanego jako Angel Food Cake. Jest to biszkopt z samych białek, a swoją nazwę zawdzięcza niesamowitej lekkości i białej barwie miąższu. To od niego zaczęłam planowanie tortu, bo postanowiłam już dawno stworzyć jego wersję bez glutenu. Nie dość, że przyciąga spojrzenie, to w dodatku jest na tyle wilgotny po upieczeniu, że można właściwie zrezygnować z nasączenia. Decydując się na bezglutenową wersję przepisu, wybrałam mąki, które nie zmienią charakterystycznego wyglądu Angel Food Cake - a więc wyjdzie równie bielutki, jak ten na mące pszennej :) Nawet jeśli nie planujecie przygotowania całego tortu, proponuję zapisać sobie sam przepis na biszkopt, bo jest naprawdę wyjątkowy. Przy okazji również praktyczny - każdemu od czasu do czasu zbiera się kolekcja białek do wykorzystania ;) Szukając pomysłu na krem do tortu, ostatecznie postawiłam na kontrastowy mus czekoladowy. Do tego polewa z ciemnej czekolady i znowu jasny akcent dekoracyjny - mini bezy w kształcie duszków. Te akurat nie wyszły idealnie, bo z jakiejś (niezbadanej jeszcze) przyczyny, tego dnia beza nie chciała ubić się wystarczająco sztywno. Podejrzewam wysoką wilgotność powietrza, bo uparcie podchodziłam do tematu trzy razy i duszki ciągle miały tendencję do lekkiego "płynięcia". Są więc, jakie są, a ja mam dowód na to, że faktycznie beza bywa kapryśna ;) Polecam torcik w całości, jak i każdy jego element z osobna. Biszkopt, masa, polewa, czy dekoracja z bezowych duchów - wszystko możecie wykorzystać dowolnie w swoich wypiekach.


    Składniki (na tortownicę o śr. 20 cm z wysokim bokiem):

    Biszkopt na białkach:

    • ok. 8 białek (u mnie miały 295 g)
    • 3/4 szklanki mąki pszennej (bezglutenowcy pół na pół mąka ryżowa i skrobia ziemniaczana)
    • 1/4 łyżeczki soli
    • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
    • 3/4 szklanki cukru pudru

    Mus czekoladowy:
    • 250 ml śmietanki 30 %
    • 100 g gorzkiej czekolady 70 %
    • 3 łyżki cukru pudru

    Biały krem do wykończenia:
    • 150 g mascarpone
    • 100 ml śmietanki 30 %
    • 2 łyżki cukru pudru

    Błyszcząca polewa kakaowa:
    • 4 łyżki cukru
    • 2 łyżki kwaśnej śmietany
    • 3 łyżki kakao
    • 60 g masła
    • 3/4 łyżeczki żelatyny

    Bezowe duszki:
    • 2 białka (moje ważyły 70 g)
    • szczypta soli
    • 130 g cukru pudru lub kryształu
    • barwnik w żelu lub w proszku
    • kilka kostek czekolady

    Jeśli decydujemy się na dekorację tortu w kształcie duszków, bezy najlepiej upiec jako pierwsze, np. dzień wcześniej. Białka umieścić w dobrze oczyszczonej, wytartej do sucha misie (białka nie tolerują zanieczyszczenia tłuszczem). Dodać sól i zacząć ubijać. Kiedy białka będą już prawie całkiem sztywne, zacząć dodawać po trochę cukier. Bardzo ważne, żeby robić to stopniowo, łyżka po łyżce, inaczej piana się upłynni, zamiast zesztywnieć! Miksować tak długo, aż cukier całkowicie się rozpuści - można sprawdzić rozcierając palcami, czy nie ma jeszcze kryształków. Gotową pianę przekładać łyżką do rękawa cukierniczego, zakończonego okrągłym otworem i wyciskać niewielkie beziki na arkusz papieru do pieczenia. Pozostawiać między nimi małe odstępy. Piec przez ok. 50 minut w temperaturze 140 C. Po upieczeniu studzić w wyłączonym piekarniku, z uchylonymi drzwiczkami. Można przechowywać w szczelnie zamkniętej puszce, aby nie zwilgotniały. Z rozpuszczonej czekolady zrobić oczy.

    Wykonanie biszkoptu. Do miseczki przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia. Białka najlepiej, żeby były w temperaturze pokojowej, wtedy najlepiej się ubijają. Wlać je do misy, dodać sól i zacząć ubijać. Kiedy będą już prawie całkowicie sztywne, zacząć dodawać stopniowo, po łyżce cukier puder. Nadal miksować. Kiedy białka staną się sztywne i lśniące, a cukier całkowicie się rozpuści, odstawić mikser. Wsypać przesianą mąkę i wmieszać delikatnie szpatułką, uważając, żeby piana straciła jak najmniej z objętości.

    Ciasto przełożyć do formy, wyłożonej papierem do pieczenia tylko na spodzie (brzegi nie mogą być niczym przykryte ani natłuszczone!). Wyrównać delikatnie wierzch i włożyć do piekarnika nagrzanego do temperatury 180ºC (termoobieg), na 45-50 minut. Gotowy biszkopt będzie lekko zrumieniony od góry.

    Wyjąć biszkopt z piekarnika i jeszcze w formie obrócić go do góry nogami. Oprzeć brzegi formy tak, żeby od spodu powstała szpara pomiędzy stołem a powierzchnią biszkoptu, umożliwiająca studzenie. (Ja musiałam oprzeć tortownicę na czymś wysokim, bo biszkopt wyrósł mi ponad brzeg formy. Idealnie sprawdziły się krzyżaki od kuchenki gazowej ;) W takim położeniu pozostawić ciasto na godzinę, do wystudzenia. Po tym czasie bardzo ostrym nożem okroić ciasto wzdłuż brzegu i wyjąć z formy, odkleić papier do pieczenia od spodu. Z podzieleniem na trzy blaty najlepiej poczekać do momentu składania tortu, żeby biszkopt nie tracił niepotrzebnie wilgoci.

    Przygotować mus czekoladowy. W rondelku, na małym ogniu rozpuścić połamaną na kosteczki czekoladę, cały czas mieszając. Zdjąć z ognia, żeby nadmiernie jej nie podgrzewać. Schłodzoną śmietankę ubić z cukrem pudrem na sztywno. Żeby dodatkowo rozcieńczyć i schłodzić płynną czekoladę, dodać do niej  ok. dwóch łyżek śmietany i wymieszać. Szybko wlać letnią czekoladę do ubitej śmietany, jednocześnie miksując. Włożyć krem do lodówki, żeby nieco zgęstniał. W tym czasie można przekroić biszkopt na trzy równe części. Przygotować biały krem. Śmietankę ubić na sztywno, dodać mascarpone i cukier puder. Krótko zmiksować do połączenia.

    Złożyć tort. Na paterze ułożyć pierwszy blat biszkoptowy. Rozprowadzić na nim równomiernie połowę kremu czekoladowego, przykryć drugim blatem i ponownie wyłożyć mus czekoladowy. Nakryć ostatnim blatem i wyrównać ewentualnie wystający po bokach mus. Z użyciem białego kremu, wykończyć boki i wierzch tortu. Na sam koniec przygotować polewę. Żelatynę namoczyć w małej ilości gorącej wody. Po kilku minutach rozpuścić w mikrofalówce lub nad naczyniem z parującą wodą (nie zagotować!). Cukier, śmietanę, kakao i masło umieścić w garnuszku i zagotować. Zdjąć z ognia i wymieszać z płynną żelatyną. Odstawić do lekkiego przestudzenia - kiedy już lekko zgęstnieje, wylać na ciasto. Żeby uzyskać efekt spływającej polewy, najpierw oblać same brzegi tortu, pozwalając, żeby polewa lekko spływała. Następnie wypełnić środek, lekko rozprowadzając polewę. Pracować trzeba szybko, bo polewa zaczyna zastygać natychmiast w kontakcie z zimnym kremem. Włożyć tort do lodówki. Udekorować bezowymi duszkami.


    Smacznego!

    Bezglutenowy tort czekoladowy angel food cake

    Tort czekoladowy bez glutenu angel food cake

    Tort czekoladowy bez glutenu angel food cake

    Tort czekoladowy bez glutenu angel food cake

    Źródło przepisu na polewę: http://www.mojewypieki.com
    wskazówki dotyczące postępowania z Angel Food Cake: http://www.marthastewart.com