Image Slider

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą placuszki i gofry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą placuszki i gofry. Pokaż wszystkie posty

Gofry jaglane (bezglutenowe, bez mleka) i test gofrownic Dezal

Gofry jaglane bezglutenowe

To chyba najprostsze gofry jaglane, jakie można sobie wyobrazić - kilka składników, bez glutenu, bez mleka, a nawet cukru, jeśli tego zechcecie. Takie, do których wcale nie trzeba kupować specjalnej mąki, a wystarczy mieć podstawowy produkt, jakim jest czysta kasza jaglana. Nie trzeba obawiać się goryczy, która czasem występuje w jaglance - od lat stosuję pewien trik, który skutecznie usuwa ten mankament i wykorzystuję go także w tym przepisie. Gotowe mąki niestety często bywają gorzkie i mam tylko jednego sprawdzonego producenta, dlatego stworzenie przepisu z jak najmniejszym udziałem półproduktów, było dla mnie kluczowe.

Poza tym, kilka słów o finalnym efekcie :) Gofry jaglane z tego przepisu są kwintesencją chrupkości. Kruche, twardawe, przypominają wręcz kruche ciastka i najlepsze jest to, że pozostają takie na wiele godzin po przygotowaniu, co gofrom zdarza się niezwykle rzadko. Cudownie będą kontrastowały swoją strukturą z każdym kremowym dodatkiem, jaki do nich dobierzecie.


Przepis opracowałam w ramach współpracy z firmą Dezal, znaną z produkcji świetnych gofrownic do użytku w domu i gastronomii - jeśli interesuje Was moja opinia i praktyczne porównanie dwóch modeli gofrownic, które posiadam, to zerknijcie pod przepisem :)




Składniki (na 5 szt. dużych, dezalowych ;) gofrów):

  • 1 szklanka suchej kaszy jaglanej
  • 2 szklanki zimnej wody
  • 2 jajka - oddzielnie białka i żółtka
  • 40 g mąki kukurydzianej* (ok. 1/4 szklanki)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki ksylitolu (lub innego słodu)
  • 3 łyżki oleju
  • szczypta soli



Kaszę jaglaną przesypać na suchą patelnię i podgrzewać na średnim ogniu. Co jakiś czas przemieszać, żeby się równomiernie uprażyła - potrwa to ok. 15 minut. Uprażona kasza będzie delikatnie pachnieć, może się też bardzo delikatnie zarumienić. Przesypać ją na sito i kilkukrotnie spłukać pod bieżącą wodą. Przełożyć do naczynia, zalać 2 szklankami zimnej wody, nakryć i pozostawić tak na noc (ok. 10 h) do namoczenia.

Rano przepłukać kaszę ponownie na sicie, zostawić na chwilę, aby nadmiar wody odciekł, po czym przesypać do wysokiego naczynia. Do kaszy wbić żółtka i całość blendować przez kilka minut, przy pomocy ręcznego blendera. Ważne, aby masa stała się jednorodna i możliwie jak najgładsza. Wmieszać do niej mąkę kukurydzianą, proszek do pieczenia, ksylitol i olej. Powstałe ciasto powinno mieć gęstą konsystencję. 

W oddzielnym naczyniu ubić białka z solą na sztywną pianę. Wmieszać delikatnymi ruchami do ciasta, aby stało się jak najbardziej puszyste.

Płyty gofrownicy delikatnie natłuścić i rozgrzać. Smażyć gofry na rumiano (w gofrownicy Dezal ok. 3-4 minuty). Gotowe kłaść na kratce, do odparowania. Podawać na ciepło z ulubionymi dodatkami, na zimno również sprawdzą się jako chrupka przekąska (wtedy robię małe, okrągłe gofry, przypominające holenderskie wafle).



Smacznego!

* można zastąpić wieloma innymi mąkami - np. owsianą, gryczaną, ryżową etc; nie polecam jedynie podmieniać na mąkę kokosową, ze względu na jej skrajnie różniące się właściwości :)

Gofry z kaszy jaglanej

Chrupiące gofry bezglutenowe

Gofry z kaszy jaglanej

Gofry jaglane bez mleka

Łatwe gofry bezglutenowe

Chrupiące gofry jaglane

Gofry bezglutenowe bez mleka


A jeśli mowa o solidnym sprzęcie, który naprawdę pozwoli przygotować "gofry jak nad morzem"... O mojej sympatii do sprzętu marki Dezal wspominałam już wielokrotnie, nie tylko na blogu, ale i doradzając kilku osobom w wyborze urządzenia. Miałam już wcześniej gofrownicę "marketówkę", ale nie polecam zakupu takiej zabawki - naprawdę nie ma porównania z goframi smażonymi w urządzeniu o odpowiedniej mocy. 

Swoją pierwszą gofrownicę Dezal 301.6 kupiłam kilka lat temu i do dzisiaj działa bez zarzutu, a używam jej i na imprezy (kiedy potrafi zrobić furorę większą niż tort urodzinowy) i na co dzień (bo uwielbiam wymyślne śniadania i często mam gofrowe zachcianki). Przygotowuję w niej zarówno gofry słodkie, jak i wytrawne, nie martwiąc się zupełnie o to, czy coś się aby na pewno nie przyklei, czy nie będzie surowe. Wraz z możliwością testowania nowego modelu Dezala, uznałam, że zrobię małe porównanie. Może ułatwi to komuś dobranie gofrownicy na miarę swoich potrzeb i oczekiwań :)

Polecam też zajrzeć na stronę producenta, gdzie przygotowano świetne, szczegółowe porównanie wszystkich możliwych modeli w formie tabelki. Aby przejść do sklepu Dezal, kliknij tutaj.

Gofrownica Dezal


Różnice między modelami, które posiadam (Dezal 301.6 vs Dezal Profi W 301.7):
    Gofrownice Dezal porównanie
  • na podstawowy model 301 trzeba wygospodarować w trakcie użytkowania nieco więcej miejsca, gdyż pokrywa gofrownicy odchyla się pod kątem 180 stopni; natomiast w 301 Profi W zatrzymuje się w górze, pod kątem ok. 100 stopni, zajmując niejako połowę miejsca potrzebnego na mój wcześniejszy sprzęt – niby mała różnica, ale dla posiadaczy małych kuchni, może się okazać krytyczna ;)

    Gofrownica Dezal Profi
  • Dezal Profi W 301 posiada lampki kontrolne, w prosty sposób pokazujące czy płyty grzewcze osiągnęły już temperaturę roboczą, czy są w trakcie nagrzewania. Gofrownica wyposażona jest także w wyłącznik – więc jeśli skończysz ze smażeniem gofrów nie musisz natychmiast odłączać gofrownicy z wtyczki, tak jak w przypadku niższych modeli. Nie są to dla mnie funkcje niezbędne do szczęścia, ale jeśli bierzemy pod uwagę smażenie gofrów dla większego towarzystwa czy wręcz pracę gastronomiczną – będą sporym udogodnieniem

    Gofrownica gofry jak nad morzem
  • Różnica najbardziej widoczna – gofrownice mają inne wzory płytek, które nadają ostateczny wygląd gofrom; nie jest to jednak podyktowane modelem opiekacza. Każdy model Dezala – niezależnie czy tańszy, czy droższy, występuje w kilku opcjach „kratki” do wyboru. Osobiście uwielbiam gofry z głębokimi dziurami, w które wepchnąć można więcej dodatków, dlatego mój pierwszy wybór padł na gofrownicę model 301 z płytkami nr 6. Moja gofrownica Profi W natomiast, wyposażona jest w nieco subtelniejsze płytki nr 7 i szczerze mówiąc, teraz już nie wiem, który wzór gofra podoba mi się bardziej ;)


...i kilka ogólnych uwag użytkowych.

Moje gofrownice są czarne, bo takie lubię ;) ale Dezale występują też w kilku innych barwach do wyboru, a także w klasycznym wykończeniu inox. Przed użyciem delikatnie natłuszczam płyty grzewcze przy pomocy pędzelka, jak zaleca producent. Pomiędzy smażeniem kolejnych gofrów jest to już absolutnie zbędne, bo odchodzą przepięknie od płyty.  Nie widzę w warunkach domowych różnicy w czasie wypiekania gofrów, obydwie gofrownice mają taką samą moc i moim zdaniem sprawują się wzorowo. Najmniej lubiana czynność, to oczywiście mycie gofrownicy po każdym użyciu, ale w przypadku Dezali trwa to chwilkę, ze względu na to, że do płyt nigdy mi nic nie przywarło. Tak naprawdę czyszczenie sprowadza się więc do delikatnego odtłuszczenia płyt i strzepnięcia okruchów.


Po latach użytkowania gofrownicy Dezal 301.6 i tygodniach intensywnego testowania Dezal 301.7 Profi W, podtrzymuję swoją opinię o niezawodności i trwałości tego sprzętu. Stosunek jakości do ceny jest bardzo korzystny, a dodając do tego fakt, że jest to produkt polski, nie pozostaje mi nic innego, jak polecić go Waszej uwadze.


Gofrownica Dezal

Omlet bananowy na mące kokosowej - bez miksera

Omlet z bananem na mące kokosowej

Lekki, naturalnie słodziutki omlet (bez glutenu i laktozy), który raz-dwa zrobicie na śniadanie nawet w środku zabieganego tygodnia. Jak? Mieszając bez sentymentów wszystkie składniki na raz, w jednej misce.

Zero ubijania białka, mikserów i innych głośnych urządzeń, żeby nie mącić porannego Zen ;) Później pozostaje wylać powstałą miksturę na rozgrzaną patelnię i cierpliwie smażyć na małym ogniu (tutaj nie ma, że na skróty - ten omlet jest delikatny i trzeba go ogrzewać stopniowo i z miłością!). Odwdzięczy się piankową strukturą, wyraźną słodyczą smażonych bananów i uczuciem sytości po pysznym posiłku. Dodatki, jakich dusza zapragnie. U mnie serek wiejski, żeby podnieść sytość śniadania i dodatek od serca - borówki z ksylitolem ze słoiczka, produkcji mojej mamy. Dołączyłam już do mojej listy "śniadań mistrzów", godzących wartości odżywcze z hedonistycznymi zachciankami ;)


PS przepis jest przewidziany na duże, sycące śniadanie dla jednej osoby, ale łatwo przeliczyć składniki na dwa omlety: wtedy tylko 1 cały banan, 2 jajka, 1 serek wiejski... prosto i nic nie zostaje do późniejszego wykorzystania ;)



Składniki (1 duża porcja):

Omlet bananowo-kokosowy:
  • 1 jajko
  • 1/2 banana, dokładnie rozgniecionego widelcem
  • 100 ml mleka roślinnego (użyłam sojowego bio)
  • 2 duże łyżki mąki kokosowej
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka oleju kokosowego (lub innego o neutralnym smaku) - do smażenia

Ulubione dodatki:
  • 1/2 kubeczka serka wiejskiego
  • jagody z ksylitolem, ze słoiczka :)


Wszystkie składniki omletu poza olejem, roztrzepać w misce. Zostawić na kilka minut do napęcznienia mąki.

Rozgrzać dobrze patelnię i rozprowadzić na niej olej (ja zwykle przecieram papierkiem). Wylać ciasto, delikatnie wyrównać na kształt okręgu i nakryć patelnię pokrywką. Smażyć omlet powoli, na niezbyt dużym ogniu. Po ok. 2 minutach sprawdzić, czy nie przypala się od spodu. Jeśli struktura placka jest jeszcze półpłynna, przykryć i smażyć chwilę dłużej. Ścięty (ale nadal delikatny) omlet obrócić szeroką szpatułką, delikatnie ale zdecydowanym ruchem na drugą stronę*. Smażyć jeszcze przez 2 minuty i zsunąć delikatnie na talerz.

Podawać natychmiast z ulubionymi dodatkami.
Smacznego!


* jeśli ktoś będzie próbował pierwszy raz, oto moja metoda: kiedy widzę, że omlet jest już "napuszony", ścięty i ładnie zarumieniony od spodu, delikatnie wsuwam pod niego szpatułkę, lekko podrzucam patelnią i w "locie" przekładam go jednym ruchem na drugą stronę. W razie małego niepowodzenia, zawsze można podzielić omlet na kilka mniejszych kawałków i w takiej formie dosmażyć. Będzie niczym rasowy Kaiserschmarrn ;)


Bezglutenowy omlet z mąki kokosowej

Bezglutenowe placuszki twarogowe

Bezglutenowe placuszki twarogowe

Gdybym miała wybrać ulubiony posiłek w ciągu dnia, bez wahania wskazałabym śniadanie. Najbardziej lubię, kiedy jest słodkie i na ciepło - taki legalny, domowy deser, przygotowany pod pretekstem zdobywania energii na cały dzień (chociaż nie jest to dla mnie do końca mżonką, bo po solidnym, zjedzonym w spokoju śniadaniu wstępują we mnie nowe siły i łatwiej zacząć mi dzień bez marudzenia).

Dzisiaj na śniadanie proponuję placuszki twarogowe - przygotowane z dodatkiem białego sera lub mieszanki sera ze skyrem. I zanim usłyszę narzekania, że to za dużo pracy to podpowiem, że ciasto (bez ubitych białek) przygotowuję zawsze dzień wcześniej i chowam do lodówki. Rano dodaję tylko pianę z białek i zabieram się do smażenia. Zapach unoszący się ponad patelnią skutecznie i przyjemnie budzi do życia ;) Jeśli chcę czegoś ekstra, to jako dodatek przygotowuję szybką konfiturę z węgierek. Dosłodzoną daktylami i doprawioną rozgrzewającą mieszanką imbiru, cynamonu i skórki pomarańczowej. Ją też można przyrządzić z wyprzedzeniem, żeby czekała w lodówce na swój moment. Placuszki serowe wychodzą lekko wilgotne i tak delikatne, że wiele osób nie odgadnie, że są bezglutenowe, a mąki można dosyć swobodnie podmieniać, w zależności od zasobności kuchennych szafek. Z poniższego przepisu wychodzi sporo mini placków - bo około 3-4 porcji, ale nadmiary można przechować w lodówce, pod przykryciem.



Składniki (na ok. 30 małych placków):

Ciasto:
  • 250 g twarogu półtłustego*
  • 2 jajka - białka i żółtka oddzielnie
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 150 g mąki: 80 g mąki gryczanej, 40 g kukurydzianej i 30 g skrobi ziemniaczanej
  • 200 ml mleka (ja użyłam kokosowego)*
  • 2 łyżki oleju

* robiłam też placuszki ze 100 g twarogu i 200 g skyru - wówczas zmniejszyłam ilość mleka do ok. 80-100 ml


Szybka jesienna konfitura:
  • 400 g węgierek (najlepiej mocno dojrzałych)
  • 1 pomarańcza - miąższ i otarta skórka
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki imbiru
  • 50 g (jedna garść) suszonych daktyli
  • opcjonalnie: 3 łyżeczki karobu (nadaje czekoladowy posmak)


Przygotować ciasto. Ser wkruszyć do wysokiego naczynia, wbić żółtka i zblendować na gładko (można dolać część mleka przewidzianego w przepisie, jeśli tak będzie łatwiej). Gładki twarożek przełożyć do miski. Dodać proszek do pieczenia, obydwa rodzaje cukru i dokładnie wymieszać.

W oddzielnej misce przesiać i wymieszać wszystkie rodzaje mąki. Wsypać do masy serowej i dodawać stopniowo mleko i olej, mieszając ciasto rózgą. 

Na koniec ubić białka ze szczyptą soli na sztywną pianę i delikatnie, łyżką wmieszać do ciasta. Od razu rozgrzać patelnię z nieprzywierającą powłoką (nie trzeba jej natłuszczać) i smażyć jednocześnie placki. Na standardowej patelni można smażyć 4-5 sztuk jednocześnie, przeznaczając 1 dużą łyżkę ciasta na każdy placuszek. Smażyć na średniej mocy palnika (aby zdążyły wyrosnąć i się nie przypalić), odwracać na drugą stronę dopiero kiedy napuszą się i pokryją pęcherzykami.

Opcjonalnie przygotować szybką konfiturę: umyte węgierki wypestkować i wrzucić do rondelka z grubym dnem. Dodać posiekane drobno daktyle, miąższ z pomarańczy w kawałkach oraz jej otartą skórkę - dusić pod przykryciem na małej mocy palnika, przez ok. 15 minut. Po tym czasie zdjąć pokrywkę, doprawić i gotować jeszcze ok. 10 minut - albo aż owoce zgęstnieją, do takiej konsystencji, jaką lubimy. Wykładać na gorące placuszki i podawać.



Smacznego!
 
Placuszki serowe bez glutenu

Placuszki z białego sera

Konfitura bez cukru

Bezglutenowe placuszki twarogowe

Gofry bezglutenowe Schär z karmelizowanymi jabłkami

Bezglutenowe gofry Schar

W idealnych warunkach na wizytę gości czy nagły napad chęci na coś słodkiego, zawsze mamy w zanadrzu domowy wypiek i pewnie cały zestaw herbat w kolorowych puszkach. W praktyce - ile razy kończyło się na paczce ciastek, czy gotowej babce z cukierni? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, jeśli potrzeba bezglutenowego poczęstunku. Na takie właśnie, nie do końca przewidywalne okoliczności sprawdzą się gotowe, bezglutenowe mini-gofry od Schär. W ramach naszej współpracy, pojawił się już przepis na domowe gofry drożdżowe, przygotowane w oparciu o mieszankę mąk bezglutenowych (możecie zobaczyć tutaj!) - ale dzisiaj będzie bardziej leniwie ;)

Żeby z paczkowanych gofrów zrobić coś ciekawego, wystarczy patelnia i jakieś 15 minut roboty z przygotowaniem karmelizowanych jabłek, pachnących lekko kardamonem i skórką pomarańczową. Same gofry są miękkie i słodkie. Do tej pełni szczęścia dodaję czasem jeszcze odrobinę kwaśnej śmietany, żeby skontrastować nieco smaki. Pozostaje już tylko zaparzenie herbaty ;)



Składniki (na 4 mini-gofry):
  • 1 paczka Soft Waffles marki Schär 
  • 1 duże jabłko
  • 30 g masła
  • 40 g cukru
  • szczypta kardamonu
  • skórka otarta z 1/2 pomarańczy

Jabłko umyć, obrać ze skórki i usunąć gniazdo nasienne. Pokroić w drobną kostkę.

Suchą patelnię rozgrzać na średniej mocy palnika, wyłożyć na nią kawałki masła i kiedy się rozpuszczą, wysypać cukier, tworząc równomierną warstewkę. Poczekać, aż się rozpuści - nie mieszać, można jedynie delikatnie przechylać patelnię, żeby proces był równomierny na całej powierzchni (potrwa to kilka minut). Ważne też, aby nie robić tego na zbyt dużej mocy palnika, żeby cukier nie zaczął się zbyt szybko przypalać. Do płynnego, złoto-brązowego syropu wrzucić pokrojone jabłka (ostrożnie, może trochę pryskać). Dodać kardamon, skórkę pomarańczową i obsmażać przez chwilę z każdej strony.

Zaraz po przygotowaniu, wyłożyć skarmelizowane jabłka na gofry (ja wcześniej podgrzewam je z obu stron na patelni - zyskują wówczas chrupiącą skórkę), można podać z małą porcją kwaśnej śmietany.


Smacznego!

Gofry bezglutenowe Schar Soft Waffles

Gofry bez glutenu Schar Soft Waffles

Gofry bezglutenowe z karmelizowanym jabłkiem

Karmelizowane jabłka z kardamonem

Gofry bezglutenowe z karmelizowanymi jabłkami

Jak zrobić karmelizowane jabłka

Szybkie gofry bezglutenowe Schar


Wpis powstał we współpracy z producentem certyfikowanej żywności bezglutenowej, firmą Schär.

Schar logo

Drożdżowe gofry bezglutenowe, bez laktozy

Bezglutenowe gofry drożdżowe bez mleka

Domowe gofry. Zwykle w tej materii, wszyscy dążymy do zbliżonych ideałów: najlepiej, żeby dobrze wyrosły, a miękkie wnętrze kryła chrupiąca skórka. Sprawy komplikują się trochę, kiedy najbardziej na świecie lubimy te gofry, które wyrastają na drożdżach - a sytuacja gmatwa się już zupełnie, gdy potrzebujemy takich... ale w wersji bezglutenowej ;) 

Przepis dedykuję tym, którym ze względu na konieczność utrzymania diety, szczególnie tęskno jest za tradycyjnymi słodkościami z mąki pszennej oraz osobom, które od małego nie poznały ich smaku, ale są go bardzo ciekawe. A przy okazji również ich rodzinom i przyjaciołom - nawet jeśli nie pieczecie i nie gotujecie na co dzień bezglutenowo, z tym przepisem uda Wam się wyczarować deser, który podacie i zjecie ze smakiem przy wspólnym stole, goszcząc osoby z nietolerancją. Tym wpisem otwieram cykl, w którym pojawiać się będą przepisy z wykorzystaniem produktów marki Schar. Kupno gotowej mieszanki mąk bezglutenowych, jest szybką i wygodną opcją, zwłaszcza kiedy nie macie wprawy w pieczeniu bez glutenu i chcecie być pewni efektu. Pamiętajcie, że jest to też gwarancja bezpieczeństwa - kiedy planujecie poczęstować deserem np. osobę chorą na celiakię, konieczne jest użycie produktu z pewnego źródła, opatrzonego certyfikatem przekreślonego kłosa.

A teraz, co najważniejsze... gofry wyszły pyszne. Wiem to, ponieważ kilkukrotnie piekłam drożdżowe gofry, przez długi czas tylko na mące pszennej (kto ma za sobą doświadczenia z bezglutenowym wypiekaniem, ten na pewno szybko pojął, jak kolosalne znaczenie ma gluten w wypiekach z dodatkiem drożdży). Przyznaję, trochę podjadałam. Nie mogłam się powstrzymać, bo drożdżowe gofry to te najlżejsze i chrupiące - po prostu mają wszystko to, za co kocha się gofry ;) I wiecie co? Dla mnie trochę szokujące, ale to gofry drożdżowe w wersji bezglutenowej smakowały mi najbardziej! Przede wszystkim, są w konsystencji bardzo podobne do pszennych klasyków. Leciutkie jak piórko, wyrośnięte, z mnóstwem powietrza i niezbyt tłuste. Z cieniutką, chrupiącą skórką o pięknym złoto-brązowym kolorze. I tylko delikatnie słodkie - a mimo to, nie potrzebują nawet dodatków.




PS W związku z tym, że Mix B Bread Mix od Schar, uzyskał również certyfikat "bez laktozy", przepis przemyślałam tak, żeby nadawał się również dla osób jej nie spożywających. Wystarczy, że zamienicie masło na olej kokosowy - wszystko wyjdzie tak samo dobrze :)


Składniki (na 8 dużych gofrów):
  • 45 g masła lub oleju kokosowego
  • 300 ml mleka roślinnego (ja użyłam migdałowego, może być też np. ryżowe czy kokosowe)*
  • 100 ml wody
  • 1 jajko
  • 200 g mąki bezglutenowej Mix B Bread Mix, marki Schär
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży (ok. 3 g)
  • 1,5 łyżki cukru
  • szczypta soli

* jeśli nie musicie rezygnować z laktozy, możecie użyć mleka krowiego; używając zamiennika mleka roślinnego pamiętajcie o tym, że np. owsiane może zawierać gluten (istnieje też i takie z certyfikatem "bez glutenu") - czytajcie uważnie etykiety

W garnuszku, na małej mocy palnika podgrzewać masło, aż do rozpuszczenia. Dodać wodę i mleko (jeśli było wyjęte z lodówki - podgrzać z masłem tak, żeby mieszanka była delikatnie ciepła). Wbić do garnuszka jajko i roztrzepać do połączenia składników. Odstawić na bok.

Wymieszać w misie mąkę bezglutenową z suchymi drożdżami, cukrem i solą. Wlewać stopniowo płynne składniki, cały czas miksując (ja użyłam końcówki-haka, ale sprawdzą się też tradycyjne ubijaczki). Miksować aż do uzyskania jednorodnego, gładkiego ciasta. Będzie dosyć luźne, ale pod żadnym pozorem nie zagęszczaj go dodatkową mąką. Podczas wyrastania i tak jeszcze zgęstnieje, a poza tym, pół-płynna konsystencja pozwoli nałożyć je na rozgrzaną płytę gofrownicy. Przelać do dużego naczynia (ciasto podwoi objętość ok. 2,5 x), przykryć folią spożywczą i włożyć do lodówki na noc (lub 8-16 h).

Ciasto wyjąć z lodówki na ok. 30 minut przed pieczeniem gofrów. W międzyczasie można przygotować ewentualne dodatki do gofrów i porządnie nagrzać gofrownicę :) Na rozgrzaną płytę wykładać porcje ciasta i sprawnie rozsmarowywać - będzie dosyć szybko rosło, dlatego dobrze jest szybko zamykać pokrywę, aby gofry wyszły kształtne. Piec przez kilka minut, do brązowej skórki. Podawać od razu, a jeśli jakieś gofry zostaną na później i nieco zmiękną, to wystarczy przed podaniem wrzucić je na chwilę z powrotem do rozgrzanej gofrownicy.



Smacznego!

Bezglutenowe gofry z mąki Schar

 
Bezglutenowe gofry drożdżowe z mąki Schar
Ciasto po nocnym wyrastaniu powinno się prezentować mniej-więcej tak :) Moje przerosło ponad dwukrotnie swoją pierwotną objętość; powinno być klejące, ale pół-płynne, aby dało się je wygodnie opiekać w gofrownicy. Przed zapiekaniem gofrów, nie mieszałam ciasta, a tylko przelewałam na płytę grzewczą odpowiednią jego ilość, pomagając sobie łyżką.

Gofry drożdżowe bez glutenu i laktozy

Gofry bezglutenowe z mąki Schar

Gofry drożdżowe bez glutenu i laktozy


 Wpis powstał we współpracy z producentem certyfikowanej żywności bezglutenowej, firmą Schär.

Schar logo


Żytnie placuszki z jabłkami - na maślance

Żytnie placuszki z jabłkami na maślance

Zwyczajny, niedzielny poranek na Mokotowie zaczynamy najczęściej tak: wyborem spośród kilku ulubionych, śniadaniowych klasyków, które oboje lubimy jeść, a które ja lubię przygotowywać ;) Jak jest na to pogoda - okno balkonowe na oścież i tak jak stoję, w swojej pogniecionej postaci, zaczynam mieszać w miskach. Spośród najczęściej granych w naszej kuchni standardów (cienkie naleśniki, gofry lub pancakes czy omlety), tym razem zdecydowałam się na placki z patelni. Placki sezonowe, bo z letnimi jabłkami. I chociaż mamy jeszcze upalne wakacje, nie powstrzymałam się przed dodaniem szczypty cynamonu - jeśli Wy za nim nie przepadacie, możecie pominąć. I tak wyjdą dobre! Placuszki jabłkowe przygotowałam na bazie mąki żytniej i gryczanej, dzięki czemu są konkretniejsze i bardziej pożywne, niż te z pszennej. Ale niech Was to nie zmyli - konsystencję mają lekką, wyrośniętą i wilgotną, dzięki maślance (lub kefirowi) i kawałkom jabłka. Ja lubię je z dodatkiem gęstego jogurtu naturalnego lub kwaśnej śmietany, ale z pewnością świetnie skomponują się też z miodem, syropem klonowym, czy domową konfiturą.

PS Żytnie placuszki nadają się nie tylko na leniwe, weekendowe śniadania. W tygodniu ciasto przygotowuję wieczorem i po nocy w lodówce, smażę z niego świeże placki, które po ostudzenia mogę spakować z powodzeniem do pudełka na wynos :) 



Składniki (na ok. 10 średnich placuszków):

  • 200 g maślanki/kefiru (to ok. 1/2 małej buteleczki) + 1/3 szklanki wody
  • 1 jajko
  • 2 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 2/3 łyżeczki cynamonu (można pominąć)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 75 g mąki żytniej
  • 65 g mąki gryczenej
  • 40 g skrobi ziemniaczanej
  • 25 g oleju
  • 1 nieduże jabłko (ok. 150-170 g)

Do dużej miski wlać maślankę z wodą, wbić jajko, dosypać cukier, cukier waniliowy, cynamon i sodę. Wszystko wymieszać trzepaczką. Dosypać wszystkie rodzaje mąki, wymieszać do uzyskania gładkiego ciasta. Jabłko obrać ze skórki, usunąć gniazda nasienne i pokroić w kosteczkę. Dodać wraz z olejem do ciasta i krótko wymieszać, do połączenia. W tej fazie ciasto można nakryć folią i odstawić do lodówki na noc, albo od razu wziąć się za smażenie.

Suchą patelnię z nieprzywierającą powłoką dobrze rozgrzać. Następnie skręcić moc palnika na średnie grzanie i kłaść na patelnię nieduże porcje ciasta. Placuszki przewracać dopiero kiedy brzegi wyraźnie się "zetną", a na powierzchni ciasta będzie widać bardzo dużo drobnych pęcherzyków. Ważne, by smażyć na gorącej patelni, ale nie na dużej mocy - placki muszą mieć czas, żeby podrosnąć, więc nie mogą się zbyt szybko przypalać z wierzchu.

Gotowe placuszki z jabłkami można podawać zaraz po usmażeniu, lub ostudzić i schować do szczelnego pudełka, na później.


Smacznego!

Żytnie placuszki śniadaniowe z jabłkami

Łatwe placuszki z patelni z jabłkami

Żytnie placuszki na maślance

Korzenne pancakes z marchewką - bezglutenowe, bez cukru

Bezglutenowe pancakes marchewkowe

Kiedy nie mam pomysłu na śniadanie, a mam chwilę na jego przygotowanie i chęć na coś dobrego, najczęściej kończę przy kuchence, smażąc placuszki. Robię je zwykle z tego, co mam pod ręką - rzadko planuję, a często wykorzystuję to, co znajdę w lodówce. Tym razem w kącie szuflady na warzywa znalazłam marchewkę, która stała się motywem przewodnim dla tych pankejków. Naturalną koleją rzeczy było dla mnie doprawienie ich imbirem i cynamonem, chociaż jeśli nie przepadacie za korzennymi nutami, równie dobrze możecie dodać ekstraktu waniliowego lub skórki otartej z cytrusów. W mojej wersji placki nie mają glutenu, ani cukru rafinowanego, a najchętniej podaję je z jogurtem typu greckiego lub islandzkiego i odrobiną dżemu bez cukru (już w zwykłych sklepach można kupić takie słodzone sokiem jabłkowym). Z podanych proporcji i w zestawieniu z porządnymi dodatkami, porcja wystarczy na śniadanie dla dwóch osób.



Składniki (ok. 8 szt. średniej wielkości):

  • 1 łyżka oleju kokosowego (lub innego oleju/roztopionego masła)
  • 1 duże jajko
  • 1/3 szklanki mleka (ok. 80 ml - może być roślinne)
  • 3/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/3 łyżeczki imbiru
  • 2 łyżeczki miodu
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 średnia marchewka (120 g), starta na średnich oczkach tarki
  • 45 g dowolnej skrobi (u mnie ziemniaczana)
  • 45 g mąki owsianej bg
  • 30 g mąki jaglanej
  • ulubione dodatki: np. twarożek/skyr, konfitura itp.

W misce wymieszać: płynny olej kokosowy, całe jajko, mleko, przyprawy korzenne, miód i proszek do pieczenia. W oddzielnej misce wymieszać wszystkie rodzaje mąki. Do pierwszej mieszanki dodać marchewkę i mąkę, szybko wymieszać.

Patelnię dobrze rozgrzać, po czym lekko natłuścić przecierając papierowym ręcznikiem nasączonym tłuszczem. Wykładać łyżką małe porcje ciasta i smażyć na średniej mocy palnika, do pojawienia się wyraźnych pęcherzyków na powierzchni placuszków. Przewracać po ok. 1,5 minuty smażenia, zarumienić drugą stronę i zdejmować prosto na talerz. Od razu podawać z ulubionymi dodatkami.


Smacznego!

Marchewkowe pancakes placuszki bez glutenu

Placuszki bezglutenowe - marchewkowe pancakes

Bezglutenowy omlet kokosowo-gryczany

Bezglutenowy omlet na mące kokosowej i gryczanej

Omlety, to obok wszelkich śniadaniowych mamałyg, mój ulubiony sposób na rozpoczęcie dnia. Jako, że nigdy nie byłam typem osoby, której wczesne wstawanie z łóżka przychodzi łatwo, śniadanie pełni u mnie funkcję dosyć poważnego motywatora. Prawda jest taka, że czasem tylko obietnica dobrego jedzenia może na mnie podziałać - i to szczególnie w zimne, ciemne poranki, kiedy potykam się o własne kapcie, aż do momentu wyjścia z domu i poczucia mrozu na twarzy ;) Poniższy przepis jest szybki i nie wymaga ubijania białka, chociaż zakłada upieczenie omleta w piekarniku - czasem, kiedy wiem, że rankiem nie będzie na to czasu, robię go późnym wieczorem i na noc nakrywam pergaminem, aby nie wyschnął. Teoretycznie można spróbować usmażyć go na patelni, chociaż uprzedzam, że mnie nigdy nie udało się przewrócić omleta z taką ilością mąki kokosowej. Oprócz tego, że mąka ta ma wyjątkowe właściwości odżywcze, to sprawia, że omlet jest wyjątkowo delikatny, stąd wygodniej jest mi go zapiekać. Omlet kokosowo-gryczany podaję w zależności od chęci, na słodko lub z wytrawnymi dodatkami (wtedy oczywiście pomijam słód, a w jego miejsce dodaję szczyptę soli). Zapewnia sytość na bardzo długo, a jeśli nie zjecie od razu całości - zawsze można wziąć kawałek do pudełka śniadaniowego :)



Składniki (na 1 duży omlet, średnica ok. 23 cm):
  • 1 duże jajko
  • 2 łyżki mąki kokosowej
  • 3 łyżki mąki gryczanej (lub innej, ulubionej: może być ryżowa, kukurydziana, owsiana itp.)
  • 1 łyżeczka skrobi (można pominąć)
  • 1/5 łyżeczki sody
  • ok. 3/4 szkl. mleka (u mnie kokosowe, może być krowie lub inne roślinne)
  • opcjonalnie słód - u mnie 1 łyżeczka ksylitolu
Dodatkowo:
  • 0,5 łyżeczki płynnego oleju kokosowego (bądź innego) - do natłuszczenia formy
  • ulubione dodatki, do podania

Do miski wbić jajko i roztrzepać. Wszystkie mąki i sodę wymieszać w naczyniu. Dodać do jajka mieszankę mąk i mieszać trzepaczką, dolewając stopniowo mleko.

Sylikonową lub ceramiczną formę do pieczenia natłuścić i wlać ciasto na omlet. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 °C i piec przez ok. 15 minut. Wyjąć i podawać na ciepło, można też wziąć na wynos i zjeść z zimnymi dodatkami.


Smacznego!


Pieczony omlet kokosowy bezglutenowy

Gofry orkiszowe z truskawkową frużeliną

Gofry orkiszowe z frużeliną truskawkową

Jedni przed sezonem letnim zaczynają poważnie inwestować w sylwetkę, inni - kupują sobie w końcu wymarzoną gofrownicę. Ciężką, niezawodną, raczej skromnej urody, ale polskiej produkcji i co najistotniejsze - bardzo dobrze smażącą cokolwiek, co się do niej wrzuci ;) Pierwszy raz o gofrownicach Dezal przeczytałam będąc w gimnazjum. Później dzielnie smażyłam gofry dla całej rodziny w poczciwej gofrownicy z Lidla, która jak na swoją cenę i tak była dobra (i dzięki niej metodą prób i błędów odkryłam przepis na chrupiące gofry nawet w słabszych opiekaczach - patrz tutaj!). Po wielu latach przypomniałam sobie o dawnym małym marzeniu i postanowiłam zrobić sobie prezent. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zrobi się cieplej i będę mogła zabrać swojego Dezala na jakieś letnie spotkanie na tarasie, czy w ogródku. Obecnie jestem na etapie szalonej twórczości, a jednym z bardziej udanych eksperymentów były poniższe gofry orkiszowe na kefirze. Wyszły puszyste, delikatne, z cienką, lekko chrupiącą skórką. Chciałam podać je z klasycznymi dodatkami, kanon "bita śmietana plus truskawki" jest nieśmiertelny. Na szybko przygotowałam domową frużelinę z mrożonych owoców (jej gęstość to właściwie coś pomiędzy sosem a frużeliną) i dodałam niesłodzoną bitą śmietanę. Gofry z budki jak dla mnie nie mają szans :)


Składniki (na 5-6 dużych gofrów):

  • 2 jajka - oddzielnie żółtka i białka
  • 1 szklanka kefiru
  • 115 g mąki orkiszowej
  • 35 g skrobi (u mnie ziemniaczana)
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 40 g oleju kokosowego lub masła
  • 2 łyżki ksylitolu lub cukru


Żółtka wymieszać w misce z kefirem i ksylitolem. W oddzielnym naczyniu wymieszać ze sobą mąkę i proszek do pieczenia, wsypać do mokrych składników i niezbyt długo, ale dokładnie mieszać - aż ciasto stanie się gładkie. Dodać rozpuszczony, lekko ostudzony olej kokosowy i ponownie wymieszać do połączenia. Na koniec w czystej misce ubić na sztywno białka ze szczyptą soli. Pianę wmieszać delikatnymi ruchami w ciasto, tak, aby jak najmniej opadła. Ciasto nakładać na rozgrzane i lekko natłuszczone płyty gofrownicy, smażyć tak długo, aż staną się wyraźnie zezłocone - potrzebny czas zależny jest od mocy urządzenia. Gotowe gofry odparować przez chwilę na kratce i podawać jeszcze ciepłe z ulubionymi dodatkami, np. domową frużeliną truskawkową:



Frużelina z truskawek:
  • 250 g truskawek (użyłam mrożonych)
  • 2 łyżki ksylitolu lub cukru
  • 10 g skrobi ziemniaczanej (2 łyżeczki)
  • 100 ml wody

Truskawki wsypać do garnka (mrożonych nie trzeba uprzednio rozmrażać), zalać połową wody i posłodzić. Postawić garnek na małym ogniu. W pozostałej wodzie rozpuścić skrobię - kiedy truskawki zaczną się gotować, wlać do nich mieszankę i energicznie mieszać, aż do zgęstnienia masy.  Jeśli konsystencja jest dla nas zbyt rzadka (należy pamiętać, że podczas stygnięcia jeszcze odrobinę zgęstnieje), możemy w małej ilości wody rozpuścić dodatkową skrobię i dodać ponownie do gotującej się mieszanki. Gotową frużeliną polewać gofry, pamiętając, że zbyt gorąca błyskawicznie rozpuści bitą śmietanę ;)



Smacznego!

Orkiszowe gofry na kefirze

Gofry orkiszowe na kefirze

Gofry z bitą śmietaną i frużeliną truskawkową

Gofry orkiszowe z kefirem i truskawkami