Image Slider

Tarta róża cukrowa do wypieków


Dzisiaj przepis na coś prostego, a zarazem ekskluzywnego. Bardzo polskiego, ale nieczęsto spotykanego w dobie kupnych przetworów... Mowa o konfiturze z róż, a konkretniej - jej ucieranych z cukrem płatkach. Odrobina zapału oraz trzy składniki wystarczą, aby zamknąć zapach kwiatów w słoiczku, na długie miesiące. Nie ma sensu szukać w sklepach, najlepiej zadbać o swoją spiżarnię kiedy jeszcze można skorzystać z kwitnienia krzewów różanych. Szczęśliwie, mam dostęp do dosyć starej odmiany róży cukrowej, pielęgnowanej w rodzinie od lat. Dzięki temu, moja konfitura jest naprawdę aromatyczna. Kiedy zdecyduję się w zimie usmażyć pączki czy upiec rogaliki, wystarczy że do nadzienia dodam łyżeczkę lub dwie tartej róży, aby całość przeszła jej zapachem. Ta konfitura to prawdziwe cudo, warto się wysilić i przygotować sobie choć mały słoiczek :)


Składniki:
  • płatki róż
  • cukier - 2 łyżki na garść płatków
  • sok z cytryny

Płatki róż zaraz po zerwaniu umyć w chłodnej wodzie, a następnie pozostawić do wyschnięcia. Poodcinać białe końce płatków, które mogłyby nadać goryczy konfiturze. Przygotować makutrę i drewnianą pałkę do ucierania. Płatki odmierzać garściami i dosypywać odpowiednią ilość cukru. Ucierać do momentu, aż konfitura stanie się gładka i w jej strukturze nie będą wyczuwalnie płatki. Wcisnąć sok z cytryny i wymieszać. Przełożyć do wyparzonego słoiczka. Przechowywać w lodówce.


Smacznego!


Drożdżowe ciasto Cinnamon Roll


W końcu nadszedł czas na zaginiony przepis na dużą wersję zakręconych, cynamonowych drożdżówek. Letnia pora pewnie nie kojarzy się zbyt mocno z cynamonem, ale dla mnie zawsze jest odpowiedni moment na lekko korzenne desery ;) Szkoda by mi było trzymać ten przepis i zdjęcia jeszcze dłużej na dysku, kiedy naprawdę warto z niego skorzystać! Miałam tylko problem z nazwaniem tego wypieku, bo jak niektórzy może już zauważyli, baardzo lubię robić ciasto drożdżowe zawinięte w spiralę i zaczyna mi brakować pomysłów! Zakręcone ciasto cynamonowe już się kiedyś pojawiło na blogu, więc tym razem skorzystałam z oryginalnej nazwy wypieku i stąd wziął się anglicyzm w tytule. Mam nadzieję, że nikogo nie zraża, ponieważ pod tą dwujęzyczną nazwą kryje się naprawdę sympatyczne, mięciutkie ciasto cynamonowe, polane lukrem :) Piekłam je już wielokrotnie i wiem, że na przepisie można polegać. Ciasto jest stosunkowo bezproblemowe (jak na drożdżowe) i naprawdę szybko i sprawnie można je przygotować. Smakuje jak typowe drożdżówki z cynamonem, tyle tylko, że mniej z nim zabawy i kroimy je na trójkąty ;) Nieźle zachowuje świeżość i pomimo tego, że najlepiej smakuje cieplutkie, można spokojnie zjeść je ze smakiem nawet dzień po upieczeniu. Obowiązkowe dla wszystkich wielbicieli cynamonu!


Składniki (na formę o średnicy ok. 24 cm):

Ciasto:
  • 2 i 3/4 szklanki (345 g) mąki pszennej
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 saszetka suszonych drożdży (7 g) lub 25 g świeżych
  • 1/2 szklanki (120 ml) wody
  • 1/4 szklanki (60 ml) mleka
  • 3 łyżki (45 g) masła
  • 1 duże jajko, w temperaturze pokojowej

Nadzienie:
  • 3 łyżki (45 g) miękkiego masła (lub rozpuszczonego i ostudzonego)
  • 1 i 1/2 łyżki cynamonu
  • 1/4 szklanki (50 g) cukru

Lukier mleczny:
  • 1 szklanka (120 g) cukru pudru
  • 1 łyżka (15 ml) mleka
  • 1 łyżka (15 ml) syropu klonowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego


Jeśli korzystamy ze świeżych drożdży, należy najpierw przygotować rozczyn. Umieścić rozkruszone drożdże w miseczce, dodać 2 łyżki cukru (odjąć z listy składników na ciasto). Kiedy drożdże się rozpuszczą, dodać 5 łyżek mąki i odrobinę mleka (na tyle, żeby rozrobić ciasto gęstości pasty) - wszystko z listy składników na ciasto. Miseczkę przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu, do wyrośnięcia i pojawienia się na powierzchni rozczynu bąbelków. Proces wyrastania rozczynu trwa 25-45 minut, w zależności od temperatury.

Przygotować ciasto. W garnuszku podgrzać wodę, mleko i masło, tak aby wszystko się połączyło. Odstawić, aby mieszanka lekko ostygła.
Odmierzyć 1/2 szklanki mąki i odłożyć na później. Pozostałą część wsypać do miski, dodać cukier, sól, suche drożdże (lub przygotowany wcześniej rozczyn z drożdży świeżych) i wymieszać. Wlać lekko ciepłą mieszankę płynnych składników i wbić jajko. Zacząć wyrabiać mikserem z końcówkami - hakami. Stopniowo dodawać odłożoną wcześniej mąkę. Wsypać tylko tyle, żeby ciasto zaczęło odchodzić od ścianek miski (niekoniecznie zużyje się 1/2 szklanki). Wyjąć na blat i zagniatać ręcznie przez ok. 3-4 minuty. Uformować w kulę, włożyć do miski i nakryć ściereczką. Pozostawić w cieple na 30 minut.

Żeby przygotować nadzienie, wymieszać razem cukier z cynamonem. Lekko wyrośnięte ciasto wyjąć na blat, krótko wyrobić i rozwałkować po podsypaniu mąką, na kwadrat o wymiarach ok. 38 x 30 cm. Miękkie masło rozmarować na cieście i równo pokryć je warstwą cukru cynamonowego. Formę na ciasto wyłożyć papierem do pieczenia lub nasmarować masłem (w przypadku form ceramicznych nie trzeba tego robić). Ciasto pokroić wzdłuż dłuższego boku na 6 pasków jednakowej grubości. Do tego celu użyć najlepiej nożyka do pizzy. Pierwszy pasek zwinąć luźno posypką do środka i postawić pionowo na środku formy. Kolejne paski owijać luźno wokół środkowego ślimaczka. Gotowe ciasto przykryć ponownie ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu na 60-90 minut, do podwojenia objętości. Żeby przyspieszyć proces można włożyć ciasto do lekko (!) nagrzanego piekarnika.

Po wyrośnięciu ciasto piec w 180 C, przez ok. 30-35 minut. Jeśli zacznie przedwcześnie zbyt mocno brązowieć, można nakryć je folią aluminiową i tak pozostawić do końca czasu pieczenia. Po wyjęciu z piekarnika przestudzić przez ok. 10 minut. Składniki na lukier zmiksować na gładko i polać wierzch ciasta. Najlepiej podawać jeszcze ciepłe.


Smacznego!





Źródło przepisu: http://sallysbakingaddiction.com/

Lemoniada owocowa


Zgodnie ze starą prawdą, będę się ciągle upierać, że na upał najlepsza jest woda. Od zawsze mam tak, że niczym innym nie potrafię w gorące dni ugasić pragnienia. Nie znaczy to, że z wody nie można uczynić smacznego i ładnie wyglądającego napoju, zwłaszcza dla tych, którzy nie przepadają za nią solo :) Dzisiaj proponuję bardziej pomysł, niż przepis - ponieważ do przygotowania własnej lemoniady można użyć dowolnej ilości składników, zmieniać ich konfiguracje, wszystko wedle uznania. Sugeruję tylko, żeby nie rezygnować z ogórka, ponieważ nadaje bardzo świeżego posmaku. Koniecznie spróbujcie przy okazji kolejnej fali upałów ;)


Składniki:

  • 1 litr wody
  • 1/2 średniego ogórka, pokrojonego w plastry
  • garść truskawek, przekrojonych na pół
  • 5 plastrów cytryny/limonki
  • kilka listków mięty, do smaku
  • opcjonalnie: kostki lodu

Wszystkie składniki wymieszać w dzbanku i nalewać do szklanek tak, żeby owoce, ogórek i mięta trafiły się każdemu. Dodać kostki lodu i podawać.


Smacznego!


Racuchy z akacją


Dzisiaj prezentuję przysmak, który niedawno jadłam po raz pierwszy. Racuszki akacjowe to wspomnienie dzieciństwa mojej mamy - a smażyła je bardzo często moja babcia. Sądzę, że danie to było znane również i prababci. Szkoda, że takie przepisy często giną w domowych zapiskach… Co roku, podczas kwitnienia robinii akacjowej (bo jest to właściwa nazwa tego drzewa), mama wspominała o dawnym przysmaku, ale ciężko nam było odnaleźć jakąś w okolicy. Szkoda, że dopiero w tym roku zawzięłyśmy się i zdobyłyśmy kwiaty, bo racuchy są rewelacyjne! Odurzający, piękny, choć lekko ciężki zapach akacji nie dominuje i danie powinno smakować praktycznie każdemu. To po prostu lekkie, puszyste, prawdziwie polskie racuszki w stylu retro :) Smażyłyśmy je z mamą według metody babci - całe łodyżki, razem z mnóstwem kwiatuszków zamaczałyśmy w cieście i kładłyśmy na patelnię. Bez pracochłonnego odrywania płatków od zielonych części! Ważne żeby łodyżki były dosyć długie, ponieważ po usmażeniu, kiedy racuszki są jeszcze ciepłe, pociągając za koniec można łatwo i szybko je usunąć. Ważne, aby kwiaty zbierać z dala od miejskich zanieczyszczeń i ruchliwych dróg. Ten przepis to dowód na to, że warto wracać do zapomnianych smaków i zainteresować się jadalnymi roślinami nie tylko z warzywniaka ;)



Notka: Kwiaty można maczać w dowolnym cieście naleśnikowym, powinno być ono tylko na tyle gęste, aby od razu nie spływało. Ja użyłam standardowego przepisu na pankejki.


Składniki (na ok. 12 małych racuszków):

  • 1 szklanka mąki pszennej (bezglutenowcy np.: 1/2 szkl. mąki gryczanej, 1/4 szkl. kukurydzianej i 1/4 szkl. skrobi ziemniaczanej)
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/6 szklanki cukru pudru
  • szczypta soli
  • 35 g rozpuszczonego, ostudzonego masła


Kwiaty akacji dokładnie umyć i lekko osuszyć. Wszystkie składniki ciasta zmiksować w misie do uzyskania gładkiej konsystencji. Ciasto powinno być dosyć gęste. Na patelnię wlać olej, tak aby utworzyć kilkumilimetrową warstwę i dobrze rozgrzać. Trzymając za łodyżki, zamaczać kwiaty w cieście i kłaść na gorącej patelni. Smażyć z obu stron. Jeśli jest taka potrzeba, rozrzedzić ciasto mlekiem lub zagęścić mąką. Gotowe racuszki zdejmować z patelni na talerz i odsączać ręcznikiem kuchennym. Od razu podawać, posypane cukrem pudrem.


Smacznego!



Chrupiące ciasto z pianką i galaretką truskawkową


Nadszedł sezon na leżenie w ogródku pod grubą warstwą kremu z filtrem, zakładanie moskitier, próbowanie wszystkich nowych smaków w ulubionej lodziarni, zbieranie płatków cukrowej róży i kombinowanie "co by tu upiec" - tylko, że najlepiej bez pieczenia. Niech odpowiedzią na te trudne rozważania będzie poniższy przepis. Wypatrzyłam go już dawno, ale czekałam z jego realizacją, aż pojawią się nasze truskawki. Przy minimum pracy (i podgrzewania atmosfery - przepis wymaga od nas tylko użycia palnika, zero piekarnika!), efekt jest maksymalnie pyszny. Na pewno każdy z Was jadł już nieraz piankowe ciasta z dodatkiem sezonowych owoców i galaretki. Ten przepis jest o tyle przełomowy, że zakłada dorobienie do tego klasycznego zestawu chrupiącego spodu. Mieszanka czekolady z chrupkami ryżowymi i pokruszonymi wafelkami, to strzał w dziesiątkę! Spód naprawdę bardzo mocno chrupie (i nie traci tej właściwości na drugi, czy trzeci dzień), jest twardawy, ale nie na tyle, żeby poważnie utrudnić krojenie dowolnej wielkości kawałków. Na upały - ciasto po prostu idealne...


P.S. Dołączamy zdjęcie polskich truskawek. Tak zwyczajnie - żeby nie zapomnieć, że nie te najpiękniejsze i najbardziej równe, są tymi najsmaczniejszymi :)



Notka: do swojego ciasta użyłam 1 opakowania galaretki, rozrobionej standardowo w 500 ml wody - lepiej dać 2 galaretki i zmniejszyć przy tym ilość wody podanej na opakowaniu. Grubość każdej z warstw można dowolnie zmieniać, pamiętając jednak o tym, że muszą pomieścić się w tortownicy. Przy 500 ml śmietany i 500 ml galaretki tortownica była wypełniona po same brzegi :)


Składniki (na tortownicę o śr. 24 cm):

Galaretka z truskawkami:
  • 2 opakowania galaretki truskawkowej
  • ok. 1 kg truskawek

Chrupiący spód:
  • 200-300 g czekolady z chrupkami (użyłam 200 g Crusty Chock z Lidla - sprawdza się idealnie)
  • 250 g wafelków w polewie czekoladowej
  • 50 g miękkiego masła
  • odrobina oleju - do wysmarowania formy
  • trochę cukru pudru - do oprószenia formy

Masa śmietankowa:
  • 400 ml śmietanki 30 % (użyłam 500 ml - uwaga, ledwo się mieści w formie)
  • 8 g żelatyny namoczonej w 30 ml wody (dodałam 9 g)
  • 60 g cukru pudru


Najpierw zagotować wodę na galaretkę. Zdjąć z ognia i wsypać proszek. Dokładnie wymieszać do rozpuszczenia i odstawić, żeby galaretka zaczęła się studzić. Umyć truskawki i pokroić wedle uznania - odłożyć je na później.

Przygotować spód. Spód tortownicy posmarować cienko olejem i obsypać odrobiną cukru pudru. Czekoladę połamać na kawałki i umieścić w rondelku o grubym dnie. Postawić na małym ogniu i cały czas mieszając, rozpuścić. Zaraz po roztopieniu czekolady, zdjąć rondelek z ognia i wrzucić do niego masło. Wymieszać, aby połączyło się z czekoladą. Wafelki pokruszyć w rękach i wmieszać do masy. Masę wyłożyć łyżką na spód formy i równo rozprowadzić. Włożyć do lodówki.

Do misy miksera wlać dobrze schłodzoną śmietankę i ubić na sztywno. Żelatynę namoczoną w wodzie upłynnić w mikrofalówce (uwaga! nie wolno dopuścić do zagotowania) lub umieścić naczynie z żelatyną w garnku z gorącą wodą i mieszając poczekać, aż się rozpuści. Do gładkiej, płynnej żelatyny wsypać cukier puder i dokładnie wymieszać. Dodawać stopniowo, po łyżce ubitą śmietankę. Kiedy mieszanka żelatyny ze śmietanką będzie miała już temperaturę pokojową, można ją bezpiecznie połączyć z pozostałą w misie śmietaną. Śmietanka z żelatyną będzie nieco mniej sztywna niż zaraz po ubiciu - nic nie szkodzi. Przełożyć ją na czekoladowy spód i wyrównać. Włożyć do lodówki, aby zastygła.

Na masę śmietankową wyłożyć pokrojone wcześniej truskawki. Lekko tężejącą galaretkę wylać delikatnym strumieniem na owoce (jeśli nie mamy wprawy w ocenie stanu galaretki - na to ciasto można wylać nawet płynną galaretkę, byle całkowicie ostudzoną!). Ciasto wstawić do lodówki do całkowitego stężenia galaretki. Przed podaniem przejechać ostrym nożem po wewnętrznej stronie obręczy formy.


Smacznego!





Źródło przepisu: "Cukiernia Lidla. Przepisy mistrza Pawła Małeckiego" 

Tort bezowy z kremem jogurtowym, truskawkami i rabarbarem


Torcik bezowy z majowo-czerwcowymi polskimi owocami, łączący kontrastujące smaki i kolory. Prosty w wykonaniu, ale pracę nad nim polecam rozbić na dwa dni - przepis rozpisałam tak, żeby maksymalnie ułatwić zadanie :) Chciałam w końcu wykorzystać w jednym przepisie i rabarbar i truskawki, których do tej pory nie było na blogu. Wpadłam na pomysł upieczenia "czegoś bezowego", kiedy w zamrażalniku odkryłam sporą porcję białek. Zamroziłam je kiedyś obiecując sobie, że ich pora nadejdzie, kiedy w końcu dorobię się dobrego miksera. Szczęśliwym trafem nowy sprzęt jest, więc i białka zostały odnalezione w czeluściach zamrażarki. Nie pytajcie ile tam leżały, bo mówiąc całkiem szczerze - nie mam pojęcia. Wiem za to, że odmrożone białka idealnie  nadają się do wykonania bezy, świetnie się ubijają i dają stabilną pianę. Śmiało więc możecie zamrażać (oczywiście nie na całe wieki - bezpieczny czas to 3 miesiące) pozostające Wam po wypiekach białka, a później wykorzystać do zrobienia np. takiego tortu bezowego :) Nam bardzo, bardzo smakował. Zamiast standardowego kremu śmietana-mascarpone, do przełożenia blatów bezowych użyłam kremu na bazie jogurtu greckiego z dodatkiem białej czekolady. Wypróbowałam go już przy okazji pieczenia tortu Marzenie (ze strony Kwestia Smaku). Do tego podsmażony rabarbar i dekoracja z truskawek - żeby tort nie był mdły i przesłodzony. Najlepiej podawać go zaraz po przełożeniu, jeśli zależy nam na chrupkości bezy. Zwolennicy miękkiej, piankowej konsystencji, mogą podawać go parę godzin od złożenia - zwilgotniała beza staje się lekko ciągliwa, a tort o wiele łatwiej kroi się na porcje. Jedna zasada powinna być bezwzględnie przestrzegana - tort zjadamy koniecznie w tym samym dniu, w którym został przygotowany. Bardzo polecam w sezonie! :)



Składniki (na tort o średnicy ok. 22 cm):

Bezowe blaty:
  • 7 białek
  • 340 g cukru
  • 1 łyżka skrobi ziemniaczanej

Krem jogurtowy:
  • 800 g jogurtu greckiego (użyłam Pilosa)
  • 100 g białej czekolady

Smażony rabarbar:
  • 500 g rabarbaru
  • 4 łyżki cukru

Dekoracja:
  • ok. 400 g truskawek


DZIEŃ I

Przygotować bezę. Na trzy blachy do piekarnika (jeśli są na tyle duże, że pomieszczą dwa blaty - wystarczą dwie) wyłożyć papier do pieczenia. Na każdym odrysować ołówkiem od talerza okrąg o średnicy mniej więcej 21 cm. Włączyć piekarnik i ustawić na 140 ºC (najlepiej z termoobiegiem).

Do dobrze wymytej, osuszonej misy wlać białka i dodać szczyptę soli. Ubijać mikserem, aż do momentu kiedy białka będą już dobrze ubite, ale jeszcze nie całkowicie sztywne. Ubijając dalej, dodawać cukier po jednej łyżce. Kiedy cały cukier się rozpuści, przesiać skrobię ziemniaczaną i wmiksować na najniższych obrotach. Białka wyłożyć po równo na każdy z wyrysowanych okręgów. Wsunąć do piekarnika tak, żeby między każdą blaszką była mniej więcej taka sama wolna przestrzeń. Piec przez 70 minut. Po tym czasie piekarnik wyłączyć i włożyć między drzwiczki np. drewnianą łyżkę, żeby bezy mogły się powoli studzić. Najlepiej bezy piec wieczorem i zostawić je tak do rana.

Przygotować masę jogurtową. Jogurt przełożyć do sitka wyłożonego gazą, opartego na misce. Włożyć do lodówki i nakryć pokrywką. Podczas leżakowania można przemieszać kilka razy, aby ułatwić równomierne odsączanie. Proces powinien trwać ok. 16-24 h.

Usmażyć rabarbar. Łodygi oczyścić ze skórki, odciąć suche końce i pokroić na drobne kawałki. Wrzucić na patelnię o grubym dnie, przykryć i postawić na małym ogniu. Dusić 10-15 minut, aż rabarbar zacznie się rozpadać. Zdjąć pokrywkę, dodać cukier i smażyć dalej (ok. 15 minut), żeby odparować płyn. Gotowy rabarbar, o konsystencji dżemu odstawić na noc do wystudzenia.


DZIEŃ II

Dokończyć masę jogurtową. Sprawdzić, czy jogurt dobrze się odsączył - powinien mieć konsystencję zbliżoną do mascarpone. Białą czekoladę roztopić w kąpieli wodnej. Do średniej wielkości garnka wlać wodę i włożyć mniejszy garnek/miseczkę z połamaną na kostki czekoladą. Garnek postawić na niewielkim ogniu, a czekoladę w mniejszym naczyniu co jakiś czas przemieszać. Kiedy czekolada całkowicie się rozpuści, wyjąć miseczkę z wody i stopniowo dodawać do niej po łyżce odsączony jogurt, energicznie mieszając.

Złożyć tort. Pierwszy blat bezowy umieścić na paterze. Posmarować równomiernie połową dżemu rabarbarowego i kremu jogurtowego. Nałożyć drugi blat i powtórzyć przełożenie z dżemu i kremu. Przykryć ostatnim blatem i udekorować świeżymi truskawkami (jeśli zostało trochę kremu - można przykleić do niego owoce). Od razu podawać.


Smacznego!