Dzisiaj prezentuję przysmak, który niedawno jadłam po raz pierwszy. Racuszki akacjowe to wspomnienie dzieciństwa mojej mamy - a smażyła je bardzo często moja babcia. Sądzę, że danie to było znane również i prababci. Szkoda, że takie przepisy często giną w domowych zapiskach… Co roku, podczas kwitnienia robinii akacjowej (bo jest to właściwa nazwa tego drzewa), mama wspominała o dawnym przysmaku, ale ciężko nam było odnaleźć jakąś w okolicy. Szkoda, że dopiero w tym roku zawzięłyśmy się i zdobyłyśmy kwiaty, bo racuchy są rewelacyjne! Odurzający, piękny, choć lekko ciężki zapach akacji nie dominuje i danie powinno smakować praktycznie każdemu. To po prostu lekkie, puszyste, prawdziwie polskie racuszki w stylu retro :) Smażyłyśmy je z mamą według metody babci - całe łodyżki, razem z mnóstwem kwiatuszków zamaczałyśmy w cieście i kładłyśmy na patelnię. Bez pracochłonnego odrywania płatków od zielonych części! Ważne żeby łodyżki były dosyć długie, ponieważ po usmażeniu, kiedy racuszki są jeszcze ciepłe, pociągając za koniec można łatwo i szybko je usunąć. Ważne, aby kwiaty zbierać z dala od miejskich zanieczyszczeń i ruchliwych dróg. Ten przepis to dowód na to, że warto wracać do zapomnianych smaków i zainteresować się jadalnymi roślinami nie tylko z warzywniaka ;)
Notka: Kwiaty można maczać w dowolnym cieście naleśnikowym, powinno być ono tylko na tyle gęste, aby od razu nie spływało. Ja użyłam standardowego przepisu na pankejki.
Składniki (na ok. 12 małych racuszków):
- 1 szklanka mąki pszennej (bezglutenowcy np.: 1/2 szkl. mąki gryczanej, 1/4 szkl. kukurydzianej i 1/4 szkl. skrobi ziemniaczanej)
- 1 jajko
- 3/4 szklanki mleka
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/6 szklanki cukru pudru
- szczypta soli
- 35 g rozpuszczonego, ostudzonego masła
Kwiaty akacji dokładnie umyć i lekko osuszyć. Wszystkie składniki ciasta zmiksować w misie do uzyskania gładkiej konsystencji. Ciasto powinno być dosyć gęste. Na patelnię wlać olej, tak aby utworzyć kilkumilimetrową warstwę i dobrze rozgrzać. Trzymając za łodyżki, zamaczać kwiaty w cieście i kłaść na gorącej patelni. Smażyć z obu stron. Jeśli jest taka potrzeba, rozrzedzić ciasto mlekiem lub zagęścić mąką. Gotowe racuszki zdejmować z patelni na talerz i odsączać ręcznikiem kuchennym. Od razu podawać, posypane cukrem pudrem.
Smacznego!
Dodatek kwiatów w kuchni to dla mnie jedna wielka zagadka... Z chęcią skusiłabym się na spróbowanie takich racuchów :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakiejś wielkiej praktyki, ale po prostu uwielbiam ideę jedzenia kwiatów i w wolnych chwilach czytam na ich temat :) Bardzo mocno polecam te racuchy, są super i posmakują nawet osobom które niezbyt przychylnie patrzą na takie eksperymenty ;)
UsuńWygląda apetycznie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu nazywaliśmy je "myszkami":) takie racuszki były przysmakiem mojego Taty w czasach jego dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńO, taka nazwa bardzo pasuje! Te ogonki z łodyżek faktycznie są mega charakterystyczne :) u nas stały się przysmakiem kolejnego pokolenia…:D
UsuńAle jestem ciekawa smaku takich racuchów z kwiatami!
OdpowiedzUsuńNie potrafię opisać smaku, ale jest subtelnie inny niż w zwykłych racuchach. Na pewno po usmażeniu kwiaty nie pachną aż tak mocno ;) Aż żałuję, że robinia kwitnie tak krótko...
UsuńO jej! Nigdy nie jadłyśmy kwiatów akacji a wyglądają przepięknie i ciekawe jesteśmy smaku. Świetny patent na usuwanie ogonków :)
OdpowiedzUsuńPolecam, fajne doświadczenie! ;) Tak jest właśnie najwygodniej, obieranie tych małych kwiatuszków to byłoby mnóstwo pracy...
Usuń