To chyba najprostsze gofry jaglane, jakie można sobie wyobrazić - kilka składników, bez glutenu, bez mleka, a nawet cukru, jeśli tego zechcecie. Takie, do których wcale nie trzeba kupować specjalnej mąki, a wystarczy mieć podstawowy produkt, jakim jest czysta kasza jaglana. Nie trzeba obawiać się goryczy, która czasem występuje w jaglance - od lat stosuję pewien trik, który skutecznie usuwa ten mankament i wykorzystuję go także w tym przepisie. Gotowe mąki niestety często bywają gorzkie i mam tylko jednego sprawdzonego producenta, dlatego stworzenie przepisu z jak najmniejszym udziałem półproduktów, było dla mnie kluczowe.
Poza tym, kilka słów o finalnym efekcie :) Gofry jaglane z tego przepisu są kwintesencją chrupkości. Kruche, twardawe, przypominają wręcz kruche ciastka i najlepsze jest to, że pozostają takie na wiele godzin po przygotowaniu, co gofrom zdarza się niezwykle rzadko. Cudownie będą kontrastowały swoją strukturą z każdym kremowym dodatkiem, jaki do nich dobierzecie.
Przepis opracowałam w ramach współpracy z firmą Dezal, znaną z produkcji świetnych gofrownic do użytku w domu i gastronomii - jeśli interesuje Was moja opinia i praktyczne porównanie dwóch modeli gofrownic, które posiadam, to zerknijcie pod przepisem :)
Składniki (na 5 szt. dużych, dezalowych ;) gofrów):
- 1 szklanka suchej kaszy jaglanej
- 2 szklanki zimnej wody
- 2 jajka - oddzielnie białka i żółtka
- 40 g mąki kukurydzianej* (ok. 1/4 szklanki)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżki ksylitolu (lub innego słodu)
- 3 łyżki oleju
- szczypta soli
Kaszę jaglaną przesypać na suchą patelnię i podgrzewać na średnim ogniu. Co jakiś czas przemieszać, żeby się równomiernie uprażyła - potrwa to ok. 15 minut. Uprażona kasza będzie delikatnie pachnieć, może się też bardzo delikatnie zarumienić. Przesypać ją na sito i kilkukrotnie spłukać pod bieżącą wodą. Przełożyć do naczynia, zalać 2 szklankami zimnej wody, nakryć i pozostawić tak na noc (ok. 10 h) do namoczenia.
Rano przepłukać kaszę ponownie na sicie, zostawić na chwilę, aby nadmiar wody odciekł, po czym przesypać do wysokiego naczynia. Do kaszy wbić żółtka i całość blendować przez kilka minut, przy pomocy ręcznego blendera. Ważne, aby masa stała się jednorodna i możliwie jak najgładsza. Wmieszać do niej mąkę kukurydzianą, proszek do pieczenia, ksylitol i olej. Powstałe ciasto powinno mieć gęstą konsystencję.
W oddzielnym naczyniu ubić białka z solą na sztywną pianę. Wmieszać delikatnymi ruchami do ciasta, aby stało się jak najbardziej puszyste.
Płyty gofrownicy delikatnie natłuścić i rozgrzać. Smażyć gofry na rumiano (w gofrownicy Dezal ok. 3-4 minuty). Gotowe kłaść na kratce, do odparowania. Podawać na ciepło z ulubionymi dodatkami, na zimno również sprawdzą się jako chrupka przekąska (wtedy robię małe, okrągłe gofry, przypominające holenderskie wafle).
Smacznego!
* można zastąpić wieloma innymi mąkami - np. owsianą, gryczaną, ryżową etc; nie polecam jedynie podmieniać na mąkę kokosową, ze względu na jej skrajnie różniące się właściwości :)
A jeśli mowa o solidnym sprzęcie, który naprawdę pozwoli przygotować "gofry jak nad morzem"... O mojej sympatii do sprzętu marki
Dezal wspominałam już wielokrotnie, nie tylko
na blogu, ale i doradzając kilku osobom w wyborze urządzenia. Miałam już wcześniej gofrownicę "marketówkę", ale nie polecam zakupu takiej zabawki - naprawdę nie ma porównania z goframi smażonymi w urządzeniu o odpowiedniej mocy.
Swoją pierwszą gofrownicę Dezal 301.6 kupiłam kilka lat temu i do dzisiaj działa bez zarzutu, a używam jej i na imprezy (kiedy potrafi zrobić furorę większą niż tort urodzinowy) i na co dzień (bo uwielbiam wymyślne śniadania i często mam gofrowe zachcianki). Przygotowuję w niej zarówno gofry słodkie, jak i wytrawne, nie martwiąc się zupełnie o to, czy coś się aby na pewno nie przyklei, czy nie będzie surowe. Wraz z możliwością testowania nowego modelu Dezala, uznałam, że zrobię małe porównanie. Może ułatwi to komuś dobranie gofrownicy na miarę swoich potrzeb i oczekiwań :)
Polecam też zajrzeć na stronę producenta, gdzie przygotowano świetne, szczegółowe porównanie wszystkich możliwych modeli w formie tabelki. Aby przejść do sklepu Dezal, kliknij tutaj.
Różnice między modelami, które posiadam (Dezal 301.6 vs Dezal Profi W 301.7):
- na podstawowy model 301 trzeba wygospodarować w trakcie użytkowania nieco więcej miejsca, gdyż pokrywa gofrownicy odchyla się pod kątem 180 stopni; natomiast w 301 Profi W zatrzymuje się w górze, pod kątem ok. 100 stopni, zajmując niejako połowę miejsca potrzebnego na mój wcześniejszy sprzęt – niby mała różnica, ale dla posiadaczy małych kuchni, może się okazać krytyczna ;)
- Dezal Profi W 301 posiada lampki kontrolne, w prosty sposób pokazujące czy płyty grzewcze osiągnęły już temperaturę roboczą, czy są w trakcie nagrzewania. Gofrownica wyposażona jest także w wyłącznik – więc jeśli skończysz ze smażeniem gofrów nie musisz natychmiast odłączać gofrownicy z wtyczki, tak jak w przypadku niższych modeli. Nie są to dla mnie funkcje niezbędne do szczęścia, ale jeśli bierzemy pod uwagę smażenie gofrów dla większego towarzystwa czy wręcz pracę gastronomiczną – będą sporym udogodnieniem
- Różnica najbardziej widoczna – gofrownice mają inne wzory płytek, które nadają ostateczny wygląd gofrom; nie jest to jednak podyktowane modelem opiekacza. Każdy model Dezala – niezależnie czy tańszy, czy droższy, występuje w kilku opcjach „kratki” do wyboru. Osobiście uwielbiam gofry z głębokimi dziurami, w które wepchnąć można więcej dodatków, dlatego mój pierwszy wybór padł na gofrownicę model 301 z płytkami nr 6. Moja gofrownica Profi W natomiast, wyposażona jest w nieco subtelniejsze płytki nr 7 i szczerze mówiąc, teraz już nie wiem, który wzór gofra podoba mi się bardziej ;)
...i kilka ogólnych uwag użytkowych.
Moje gofrownice są czarne, bo takie lubię ;) ale Dezale występują też w kilku innych barwach do wyboru, a także w klasycznym wykończeniu inox. Przed użyciem delikatnie natłuszczam płyty grzewcze przy pomocy pędzelka, jak zaleca producent. Pomiędzy smażeniem kolejnych gofrów jest to już absolutnie zbędne, bo odchodzą przepięknie od płyty. Nie widzę w warunkach domowych różnicy w czasie wypiekania gofrów, obydwie gofrownice mają taką samą moc i moim zdaniem sprawują się wzorowo. Najmniej lubiana czynność, to oczywiście mycie gofrownicy po każdym użyciu, ale w przypadku Dezali trwa to chwilkę, ze względu na to, że do płyt nigdy mi nic nie przywarło. Tak naprawdę czyszczenie sprowadza się więc do delikatnego odtłuszczenia płyt i strzepnięcia okruchów.
Po latach użytkowania gofrownicy Dezal 301.6 i tygodniach intensywnego testowania Dezal 301.7 Profi W, podtrzymuję swoją opinię o niezawodności i trwałości tego sprzętu. Stosunek jakości do ceny jest bardzo korzystny, a dodając do tego fakt, że jest to produkt polski, nie pozostaje mi nic innego, jak polecić go Waszej uwadze.