Pamiętam moją dziką radość, kiedy po raz pierwszy spróbowałam upiec bezglutenowe ciasto parzone z samodzielnie wymieszanych naturalnych mąk bezglutenowych i okazało się to nie tylko wykonalną, ale i niezbyt skomplikowaną misją :) Były to wówczas niewielkie eklerki wyciskane ze szprycy, a prawdziwym wyzwaniem okazało się dopiero pełnowymiarowe ciasto.
Przed tą wersją karpatki wypróbowałam dwie inne i chociaż smak i konsystencja ciasta były zadowalające, to nie mogłam uzyskać wyrazistego pofalowania - któremu wypiek zawdzięcza przecież swoją nazwę. Tym razem posiłkowałam się przepisem zaczerpniętym z podarowanej mi książki, poświęconej stricte pieczeniu bez glutenu i w końcu się udało. Karpaty wypiętrzyły się, a ciasto było tak pyszne, że rozeszło się w jedno popołudnie. Sama wprowadziłam tylko niewielkie modyfikacje, takie jak dodatek toffi z puszki do tradycyjnego, budyniowego nadzienia.
PS Post piszę na trzy raty prosto z Paryża - pozdrawiam Was więc z samego serca Montmartre, siedząc w pościeli z laptopem i nadgryzionym Pain au chocolat ;) A jeśli lubicie podglądać migawki z podróży - trochę widoków, próby uchwycenia atmosfery miasta, to zapraszam na mojego Instagrama ♥️
Składniki (na tortownicę o śr. 24 cm):
Bezglutenowe ciasto parzone:
- 120 g mąki ryżowej, białej
- 80 g mąki/skrobi ziemniaczanej
- 1 łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia
- 100 ml oleju
- 1 szklanka wody (ok. 250 ml)
- 1/5 łyżeczki soli
- 4 jajka
- cukier puder do posypania
Krem budyniowy toffi:
- 700 ml mleka
- 3 łyżki mąki/skrobi ziemniaczanej
- 200 g miękkiego masła
- 240 g toffi z puszki (lub w wersji ze zwykłym, waniliowym budyniem - 150 g cukru)
- 1 opakowanie cukru waniliowego
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, przesiać. Do rondelka wlać olej i wodę, nakryć i doprowadzić do wrzenia, posolić. Zdjąć z ognia i natychmiast dodać mączną mieszankę, energicznie mieszając drewnianą/sylikonową łopatką, aż do uzyskania lepkiego ale gładkiego ciasta (uwaga: ciasto zbija się w "kluchę", to normalny proces - trzeba ją rozcierać o brzeg garnka, aż stanie się jednolitą kulką ciasta ;). Odstawić do wystudzenia. Do lekko ciepłego ciasta można dodawać kolejno po jednym jajku, po każdym chwilę miksując, aż wszystkie się dobrze połączą.
Formę wyłożyć papierem do pieczenia. Równomiernie rozmarować na niej 1/2 ciasta, pomagając sobie łopatką moczoną w wodzie. Jeśli mamy dwie formy o tej samej średnicy - można upiec dwa blaty jednocześnie, zamieniając je pięterkami w połowie pieczenia. Jeśli dysponujemy jedną formą - można piec oddzielnie, jeden blat po drugim. Piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 ºC, przez ok. 30 minut. Wyjąć z studzić na papierze do pieczenia, później delikatnie odkleić.
Przygotować krem. 500 ml mleka przelać do rondelka, w reszcie rozprowadzić 3 łyżki mąki ziemniaczanej i dokładnie rozmieszać. Do mleka w garnku dodać cukier waniliowy (i 150 g cukru - o ile nie będziemy dodawać toffi) i zagotować. Wlać mleko z dokładnie rozmieszaną mąką i chwilę mieszać, pozostawiając garnek na palniku. Kiedy budyń będzie jednolity i zgęstnieje, odstawić do wystudzenia. Masło utrzeć na puszystą, jasną masę. Miksować dalej, dodając stopniowo, po łyżce masło i toffi na zmianę.
Wystudzone blaty przełożyć kremem budyniowym, zostawiając wolny margines - po złożeniu lekko podociskać dłonią, żeby masa dobrze wypełniła ciasto. Karpatkę chłodzić przez kilka godzin w lodówce. Do podania oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego!
Źródło przepisu (z moimi modyfikacjami): "Pyszne wypieki bez glutenu", Wydawnictwo Olesiejuk
Wspaniale się prezentuje. Jeszcze nie piekłam karpatki, czas spróbować :-)
OdpowiedzUsuńPo dodaniu do goracego oleju z woda mieszanki macznej ze skrobi powstał momentalnie zbrylony z mąką ryzową krochmal. Nijak nie wszlo z tego gladkie ciasto😊
OdpowiedzUsuńTaka "klucha" robi się zawsze, nawet kiedy robię pszenne ciasto parzone. Przyznam, że to najmniej sympatyczny moment ;) Ale jak się energicznie przez chwilę porozciera, to ciasto w końcu robi się gładkie. Dodam do opisu wykonania, żeby to już nikogo nie zraziło :)
UsuńA mi ciasto w ogóle nie wyszło. Tzn postępowalam zgodnie z przepisem. Ciasto nie uroslo w ogóle i jest bardzo twarde. Co mogłam zrobić źle??
OdpowiedzUsuńNiestety, ciężko mi powiedzieć, bo do tej pory nie przydażył mi się taki problem. Teoretyzując - proszek do pieczenia mógł być zwietrzały albo ciasto nie dość dokładnie wyrobione. Może też piekarnik piecze w wyższej temperaturze, niż ta ustawiona i stąd zbyt szybko ciasto stało się twarde?
UsuńNiestety, przepis kompletnie nieudany.
OdpowiedzUsuńCo się wydarzyło? Może uda się znaleźć przyczynę.
UsuńA moja wyszła przepyszna
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać! Sama chętnie wracam do tego przepisu :)
UsuńU mnie ciasto wyszlo przepyszne mojemu chłopakowi bardzo posmakowało i ciagle chce żebym go robila. Za drugim razem jak robilam to wyszedl mi lekki zakalec ale karpaty piękne wyrosły :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za przepis :)
Sama miałam do bezglutenowej karpatki kilka podejść - i jak smakowo dawała radę, tak te karpaty już niekoniecznie się chciały pojawić ;) Dopiero z tym przepisem jestem pewna, że wyrosną! Dziękuję bardzo za budujący komentarz i smacznego! :)
UsuńCiasto wyszło idealne i pyszne , polecam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Dziękuję za komentarz :)
UsuńCiasto wyszło. Górki duże. Krem wyszedł dość rzadki ale smaczny. Blaszka na raz. Użyłam mleka bez laktozy i git.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozostawiony komentarz i przede wszystkim wskazówki co do użytych składników! :) No i fantastycznie, że górki urosły pokaźne, bo sama miałam problem z osiągnięciem tego efektu z bezglutenowego ciasta, kiedy testowałam inne przepisy.
Usuń