
Kiedy byłam dzieckiem, nie było mowy, żebym na każde urodziny nie dostała domowego tortu. Najczęściej piekła je babcia i za każdym razem wymyślała coś nowego. Niezmiennie za to wypisywała kremem moje imię i wiek - sama żałuję, że tak nie potrafię, nie mam tak pewnej ręki, nigdy też nie ćwiczyłam kaligrafii. Nie trzeba mnie było namawiać do jedzenia domowego tortu, zawsze najlepiej smakował ostatni...