
Z wiosny zawsze zaczynam się cieszyć mniej więcej w okolicy maja. Na moją zimolubność i odwieczny wiosenny spadek chęci do życia (chyba wprost proporcjonalny do ogólnie panującej radości i mobilizacji) chyba nie ma rady. Ratuję się przyjemnościami, w rodzaju jazdy rowerem, świeżo odkurzonym po zimie lub zakupami na osiedlowym straganie, które z dnia na dzień robią się coraz bardziej satysfakcjonujące....