Zakładam, że większość osób zainteresowanych dietą wegetariańską, wegańską czy po prostu zdrowym odżywianiem, doskonale zna bloga Jadłonomia. A spośród tych osób spora część będzie kojarzyła poniższy przepis. Dzisiaj nie silę się na oryginalność, nie szukam ulepszeń, nie modyfikuję tego, czego nie muszę. Przepis w tej formie jest dla mnie po prostu idealny - nazwa tych wegeburgerów nie jest ani trochę przesadzona. Są tak pyszne, że musiałam je pokazać na blogu, który dedykowany jest przecież w głównej mierze słodkościom ;) Robiłam je już wielokrotnie, częstując osoby o różnych gustach kulinarnych. Nawet tata przyznał, że smakują świetnie, są dobrze doprawione i potrafią nasycić. Znikają u mnie w takim tempie, że potrafię przygotować je z poczwórnej porcji (!), w największym garnku, który wcześniej przydawał nam się tylko do gotowania straszliwych ilości dżemu wschodniego ;) Oczywiście część burgerów ląduje wówczas szczelnie zapakowana w zamrażalniku, żeby mieć pod ręką coś na szybki obiad. Bardzo polecam - nawet zaprzysięgłym fanom schabowego!
Składniki (na ok. 10 kotletów):
- 2 szklanki startej marchwi
- 1 1/2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- 1/2 szklanki prażonego słonecznika
- 1/2 szklanki prażonego sezamu
- 1 czerwona cebula
- 1/2 szklanki bułki tartej (bezglutenowcy: dowolona mąka bezglutenowa, ja używam kukurydzianej lub gryczanej)
- 1/4 szklanki oleju
- 3 łyżki mąki (bezglutenowcy: mąka wedle wyboru, ja często stosuję dowolną skrobię, żeby masa była bardziej spoista)
- 2 łyżki sosu sojowego (bezglutenowcy wybierają sos sojowy tamari - bez dodatku pszenicy)
- 2 łyżeczki kolendry
- 2 łyżeczki pietruszki
- łyżeczka suszonego imbiru albo 3 cm świeżego korzenia startego drobno na tarce
- 1/4 łyżeczki chili
- sól i czarny pieprz
Wszystkie składniki umieścić w dużej misie i zagniatać rękami do uzyskania klejącej masy. Jeśli masa ciągle się rozpada - dodać mąki i odrobiny oleju, ponownie wymieszać.
Z powstałej masy lepić kotlety i kłaść je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Piec w temperaturze 200 ºC przez około 30 minut. W trakcie pieczenia kotlety delikatnie obrócić na drugą stronę.
Przykładowe dodatki - do stworzenia wegeburgera:
- 5 bułek (bezglutenowcy wybierają oczywiście pieczywo bg)
- spora czerwona cebula
- spory pomidor
- kilka plasterków zielonego ogórka
- kilka liści sałaty
- mała garść rukoli
- kilka łyżek dobrego, ekologicznego keczupu
- odrobina musztardy
Bułki poprzekrawać na połówki, lekko zgrillować na patelni lub w piekarniku. Posmarować od środka keczupem i musztardą, włożyć kotleta i wypełnić bułkę pozostałymi dodatkami, wedle uznania.
Smacznego!
Kiedyś robiłyśmy wege burgery ale ostatnio jakoś bardziej podchodzi nam pasztet w formie muffinek i raczej to wybieramy na obiad :) Jednak gdyby tak ktoś nam zrobił zapasy powyższych kotlecików to bardzo chętnie przygarniemy :D
OdpowiedzUsuńOj, ja też wcinam wege-pasztety. Mięsnego (czy mięsnopodobnego) nie jadłam od lat, bo nie lubię, ale warzywne mogę jeść codziennie :D Kiedy wracam z domu na studia nie biorę żadnych słoików, pudełeczek, tylko... pasztet wegański mojej mamy ;) Myślę, że te burgery mogłyby Wam posmakować, naprawdę są najlepsze ze wszystkich jakie jadłam do tej pory :)
UsuńTo kiedy przepis na pasztet?
UsuńMuszę zrobić, ostatnio takie za mną ''chodzą'' ;)
OdpowiedzUsuńburgery na medal! wyglądają idealnie, aż trudno wzrok oderwać - są świetne! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zapewniam, że smakują chyba jeszcze lepiej, niż wyglądają...
Usuńuwielbiam takie wegeburgery!
OdpowiedzUsuńWyglądają cudnie, aż się chce je zabrać z monitora i zjeść; ))
OdpowiedzUsuńTo wszystko po to, żeby zmusić czytelników do pieczenia! :D
UsuńJestem fanką takich burgerów :-)
OdpowiedzUsuńO raju,cóż za mega pomysł:)
OdpowiedzUsuńPoproszę o przepis na wegański pasztet, o którym była mowa powyżej :) Robiłaś może kiedyś idealne bułki bezglutenowe? Chleb widziałam, mam zamiar zrobić, ale moje dziecko uwielbia bułki (tylko bez miksów sklepowych ;))
OdpowiedzUsuń