Image Slider

Krajanka piernikowa - pszenna i bezglutenowa


Nie wiem jak Wy, ale ja należę do tej kategorii osób, którym cynamon, kardamon, imbir i wiele innych, "zimowych" przypraw nie nudzi się przez cały rok. Z myślą o osobach podobnych do mnie, wrzucam więc niedawne, piernikowe odkrycie. I tak nie wytrzymałabym z publikacją do przyszłego Bożego Narodzenia...;) Ciastka upiekłam natychmiast po znalezieniu przepisu - wyglądały dokładnie tak jak pierniczki, którymi zajadałam się pewnego jesiennego dnia u koleżanki. Całe popołudnie spędziłyśmy nad projektem na studia, popijając gorącą herbatę i jedząc rewelacyjne pierniki z pobliskiej piekarni. Ku mojej wielkiej radości okazało się, że ciastka z poniższego przepisu nie tylko przypominają te jedzone u znajomej, ale również są bardzo zbliżone w smaku i konsystecji. Muszę przyznać, że na obecną chwilę to chyba moje ulubione pierniki... chociaż do ich zrobienia nie potrzeba nawet grama miodu ;) Są gotowe do jedzenia zaraz po upieczeniu, chociaż wspaniale się przechowują i smakują chyba nawet jeszcze lepiej, kiedy poleżą w puszce. W strukturze miękkie, pulchne, lekko kruche... Pokryte cieniutką warstwą lukru (u mnie o smaku pomarańczowym), pękającą podczas jedzenia. Żeby tego było mało - to chyba najbardziej ekspresowe pierniczki, jakie piekłam. Wystarczy zagnieść ciasto, uformować z niego wałki, upiec, polukrować i pokroić na gorąco. Konsumować wedle uznania - na ciepło, zimno, po leżakowaniu... zależnie od gustu i stopnia wytrenowania silnej woli ;)


Składniki (na ok. 45 niewielkich pierniczków): 

Ciasto:
  • 400 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 200 g mąki gryczanej, 100 g mąki kukurydzianej, 100 g skrobi ziemniaczanej)
  • 250 g cukru pudru
  • 3 jajka
  • 150 g roztopionego masła
  • 1/4 łyżeczki sody
  • 4 łyżeczki kakao
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • 2 garście posiekanych orzechów (miałam tylko migdały w płatkach + garść suszonej żurawiny)

Lukier:
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • odrobina soku wyciśniętego z pomarańczy

Najpierw przygotować lukier - będzie potrzebny zaraz po wyjęciu ciasta z pikarnika. Cukier puder umieścić w niewielkiej misce i zmiksować z minimalną ilością soku pomarańczowego. Stopniowo dodawać więcej soku, regulując gęstość lukru.

Wszystkie składniki umieścić w misce i wyrobić gładkie ciasto (można użyć miksera z końcówkami-hakami). Uformować z ciasta sześć wałków, można dla ułatwienia oprószyć dłonie mąką. Wałki kłaść na wyłożonej papierem do pieczenia blasze (maksymalnie 3 na jednej, ponieważ w trakcie pieczenia rosną). Wkładać do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 °C na 10 minut (u mnie pieczenie trwało o wiele dłużej, bo aż 20-25 minut, ale może to wynikać z grubości wałków ciasta). Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić za pomocą suchej wykałaczki, czy ciasto się już dopiekło. Jeśli po wbiciu w ciasto wykałaczka wychodzi sucha, oznacza to, że można je już wyjąć. Przełożyć na kratkę do studzenia i jeszcze ciepłe pokrywać lukrem. Zaraz po tym pokroić na kawałki (wielkość wedle uznania). Wystudzone pierniki można długo przechowywać w puszce.


Smacznego!



Źródło przepisu: http://teczawsloiku.blogspot.com/

Klasyczne ciasto drożdżowe


Tradycyjna, puszysta, polska drożdżówka. To najlepszy przepis jaki testowałam, ciasto jest niezawodne, wyrasta szybko i równo. Piekłam już inne, podobne ciasto drożdżowe (doczekało się nawet zdjęć), ale to zdecydowanie je przebija i trafia na bloga jako najlepsze w tym typie. Pierwszy raz drożdżówka w największej blasze wyrosła mi równo i po upieczeniu nie zrobiły się na niej fale. Z przepisu korzystałam już kilkukrotnie, więc mogę zaświadczyć, że efekt jest powtarzalny, a receptura bardzo, bardzo dobra ;) Na zdjęciach widoczna jest wersja bez kruszonki (dodaję jednak przepis i dla takiej opcji), za to z dodatkiem ulubionych przypraw korzennych. Dodatkowo wierzch posmarowałam przed samym pieczeniem białkami, które pozostają po przygotowaniu ciasta. Za przepis dziękuję niezastąpionej cioci Oli! :)


Składniki (na dużą blachę, wymiary ok. 25 x 36 cm):

  • 700 g mąki pszennej 
  • 5 jajek - 3 całe i 2 żółtka (najlepiej w temperaturze pokojowej)
  • 80 g drożdży świeżych (3 saszetki suchych drożdży - po 7 g każda)
  • 1 szklanka letniego mleka
  • 150 g cukru
  • 100 g oleju
  • 1/2 łyżeczki soli
  • przyprawy i aromaty wg uznania, np.: skórka otarta z jednej pomarańczy, łyżeczka cynamonu i łyżeczka kardamonu

Kruszonka:
  • 50 g masła
  • 50 g cukru
  • 100 g mąki


Jeśli korzystamy ze świeżych drożdży, należy przygotować rozczyn. Umieścić rozkruszone drożdże w miseczce, dodać 2 łyżki cukru (odjąć z listy składników na ciasto). Kiedy drożdże się rozpuszczą, dodać 5 łyżek mąki i odrobinę mleka (na tyle, żeby rozrobić ciasto gęstości pasty) - wszystko z listy składników na ciasto. Miseczkę przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu, do wyrośnięcia i pojawienia się na powierzchni rozczynu bąbelków. Proces wyrastania rozczynu trwa 25-45 minut, w zależności od temperatury.

W misce wymieszać lekko ciepłe mleko, jajka, cukier, olej, sól i ewentualne przyprawy/aromaty. Mąkę przesiać do drugiej misy. Wlać rozczyn (lub wsypać drożdże, jeśli korzystamy z wersji instant). Stopniowo dodawać płynne składniki, miksując ciasto przy pomocy haków, lub ręcznie wyrabiając. Najłatwiej jest miksować ciasto, a następnie przełożyć na stolnicę i wyrabiać ręcznie, aż zacznie odchodzić od dłoni. Przełożyć z powrotem do miski, nakryć ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu na ok. 1 h, do podwojenia objętości. W międzyczasie można przygotować kruszonkę. Mąkę i cukier wymieszać, a masło rozpuścić w garnuszku. Ostudzić i wlać do suchych składników, dokładnie wymieszać. Wstawić do lodówki.

Po tym czasie ciasto drożdżowe ponownie wyjąć na stolnicę, krótko zagnieść. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wyrównać (wcześniej można ciasto rozwałkować na oprószonym mąką blacie). Wyjąć z lodówki schłodzoną kruszonkę i posypać nią wierzch ciasta. Blachę nakryć ściereczką i odstawić do drugiego wyrastania w ciepłe miejsce. Wystarczy 15-20 minut, można jednak pozostawić ciasto na 1 h.

Wyrośniętą drożdżówkę piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 °C, przez ok. 30-40 minut. Przed wyjęciem, w ciasto wbić można patyczek - jeśli wyjdzie suchy, oznacza to, że ciasto jest gotowe. Drożdżówkę wyjąć z piekarnika, przestudzić w formie, a następnie wyjąć na kratkę. Można kroić jeszcze ciepłą, ale nie gorącą.


Smacznego!




Herbatniki amarantusowe z daktylami


W dzieciństwie przepadałam za śniadaniami złożonymi ze zwykłych herbatników i szklanki zimnego mleka. Do dzisiaj niewiele się zmieniło jeśli chodzi o ulubione smaki, ale przybyło mi trochę wiedzy na temat żywienia i własnych nadwrażliwości pokarmowych. Na śniadanie wybieram amarantusowe, domowe ciastka popijane najczęściej mlekiem roślinnym lub dobrą herbatą. Jako wielka fanka smaku i właściwości amarantusa, musiałam wypróbować przepis na  herbatniki, znaleziony w książce w całości poświęconej temu zbożu. Cienkie, ani kruche, ani całkiem miękkie; mało słodkie - bo bez dodatku cukru, w dodatku wolne od glutenu! Warto zmobilizować się w weekend i zasilić puszkowe zapasy ciastek na cały tydzień. To świetna, zdrowa alternatywa dla kupnej muffiny czy drożdżówki! :)



Składniki (na ok. 20-25 ciastek):
  • 1/2 szklanka mąki ryżowej (użyłam gryczanej)
  • 1/4 szklanki mąki amarantusowej
  • 1/4 szklanki mielonych orzechów
  • 2-3 łyżki skrobi kukurydzianej lub innej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego)
  • 70 g zimnego masła
  • 1/2 szklanki daktyli
  • 1 łyżka miodu
  • 1 jajko
  • 1/4 szklanki wody
  • szczypta cynamonu lub suszonego imbiru
  • odrobina soli

Daktyle zalać wrzącą wodą i odstawić na pół godziny, do zmięknięcia. Odcedzić.
W dużej misce wymieszać suche składniki: oba rodzaje mąki, zmielone orzechy, skrobię i proszek do pieczenia. Masło posiekać na małe kawałki i wmieszać w suche składniki.
W oddzielnej misce zblendować jajko, daktyle, miód, cynamon w 1/4 szklanki wody (przy braku blendera- zmiksować płynne składniki, a daktyle drobniutko posiekać i dodać do mieszanki). Płyn wlać do mieszanki mącznej i zagnieść gładkie ciasto. Owinąć folią i włożyć na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto rozwałkować cienko (ok. 3- 4 mm) na blacie obsypanym mąką. Wykrawać ciastka i wykładać na blachę pokrytą papierem do pieczenia. Piec przez ok. 10- 15 minut w temperaturze 190- 200 °C.


Smacznego!





Źródło przepisu: "Amarantus smacznie i zdrowo - bezglutenowe przepisy kulinarne", Grażyna  Konińska, Waldemar Sadowski.

Bezglutenowe churros


To już drugi Tłusty Czwartek na Lisiej Kawiarence, a że blog kieruję w dużej mierze do osób eliminujących gluten z diety, to i w tym roku mam coś specjalnie dla nich :) Churros to małe słodkości przygotowywane z parzonego ciasta, smażonego w głębokim oleju. Swój rodowód mają w Hiszpanii, gdzie podawane są najczęściej z gorącą czekoladą lub dulce de lece. Jeść należy je na ciepło, zaraz po przygotowaniu, tak jak tradycyjne faworki. Kalorycznością nie ustępują polskim faworkom, czy pączkom, dlatego w ramach poszerzania horyzontów kulinarnych, warto wypróbować je w karnawale ;) 

Notka: na zdjęciach wersja bezglutenowa. Kształt moich churros wynika z braku odpowiedniej tylki do ich wyciskania ;) Dodatkowo, bezglutenowe ciasto jest rzadkie i należy z nim pracować szybko, pewnymi ruchami wyciskając porcje ciasta na gorący olej.

A tutaj znajdziecie zeszłoroczny przepis na oponki - dla bezglutenowców i dla jedzących pszenicę :)


Składniki (porcja dla 4 osób):

  • 200 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 70 g mąki gryczanej, 70 g skrobi ziemniaczanej, 60 g mąki kukurydzianej)
  • 150 ml mleka
  • 150 ml wody
  • białka z 2 jajek
  • szczypta soli
  • olej do smażenia
  • do podania: cukier puder, czekolada/sos karmelowy

Do garnka  wlać mleko, wodę, dodać sól. Doprowadzić do wrzenia, zdjąć z ognia i wmieszać mąkę. Ponownie postawić na ogniu, cały czas mieszając trzepaczką lub miksując, tak aby nie pojawiły się grudki. Doprowadzić do zagotowania. Zdjąć z ognia i mieszać ciasto, aż zacznie odchodzić od brzegów garnka. Odstawić do wystudzenia.

Do ostudzonego ciasta dodać białka jaj i dokładnie wmieszać, do połączenia. Przełożyć ciasto do szprycy lub rękawa cukierniczego, wybrać tylkę o szerokim otworze. Wyciskać porcje surowego ciasta na rozgrzany olej (ok. 180 °C). Smażyć z obu stron na złoty kolor. Gotowe churros odsączać na ręczniku kuchennym. Podawać od razu, oprószone cukrem pudrem, z filiżanką gorącej czekolady lub sosu karmelowego.


Smacznego!


Źródło przepisu: http://www.hogarutil.com/

Bomboloni - włoskie pączki z budyniem


Z okazji nadchodzącego Tłustego Czwartku, postanowiłam umieścić na blogu przepis na najprawdziwsze, smażone pączki. W końcu to po nie sięgamy najczęściej w czasie rozpustnego świętowania, a kto raz spróbował tych przygotowanych w domu, nie będzie chciał odwiedzać cukierni. Co prawda sporo z nimi pracy, ale gwarantuję, że wysiłek się opłaci! Pączki są bardzo delikatne, puszyste i nie chłoną tłuszczu podczas smażenia. Zdecydowałam się na przepis włoski, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że pączki smakują bardzo... polsko ;) Część z nich nadziałam domowym budyniem zgodnie z włoską recepturą, a resztę, starym polskim zwyczajem wypełniłam dżemem z różą. Tak naprawdę do ciasta będzie pasowało każde słodkie nadzienie, jakie wybierzecie; niektórzy też wolą bomboloni bez nadzienia, jedynie obtoczone w cukrze :) Moje pączki przygotowałam w wersji mini - nadawały się dosłownie na jeden lub dwa kęsy. Korzystając z poniższego przepisu można usmażyć również pączki standardowej wielkości, pamiętając jedynie o dłuższym czasie smażenia.


Składniki (na ok. 40 mini pączków):

  • 10 g drożdży suszonych
  • 3/4 szklanki (175 ml) lekko ciepłego mleka
  • 3 szklanki (390 g) mąki pszennej
  • 2 łyżeczki soli
  • 1/8 łyżeczki sproszkowanej gałki muszkatołowej (opcjonalnie)
  • 60 g miękkiego masła
  • 3/4 szklanki (150 g) białego cukru + cukier do obtoczenia pączków
  • 2 jajka
  • 4-6 szklanek neutralnego w smaku oleju, do smażenia
  • 1 szklanka konfitury wiśniowej/domowego budyniu waniliowego (lub innego nadzienia)

Mleko wlać do średniej miski, rozpuścić w nim drożdże. Wsypać 1 szklankę mąki i dokładnie wymieszać. Nakryć miskę ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 1 h, aż rozczyn podrośnie.

Pozostałe 2 szklanki mąki wymieszać z solą i gałką muszkatołową.W misie ubić za pomocą miksera masło na miękką, kremową masę (ok. 30 s), wsypać cukier i miksować do uzyskania jasnej, puszystej masy. Wbijać po jednym jajku, po każdym miksując aż do dokładnego połączenia. Dodawać na zmianę mieszankę mleka z drożdżami i masę maślano-jajeczną, cały czas miksując na średniej prędkości. Ciasto po około 2-3 minutach miksowania, powinno delikatnie odklejać się od brzegów miski. Wyjąć z naczynia, szybko zagnieść dłońmi, miskę natłuścić i umieścić w niej kulę uformowaną z ciasta. Przykryć miskę ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu na ok. 1 h, do podwojenia objętości ciasta.

Po wyrośnięciu, ciasto wyjąć na blat.i rozwałkować lub spłaszczyć dłonią na grubość ok. 1,3 mm. Wycinać krążki przy pomocy wykrawaczki do ciastek lub szklanki o średnicy 4-5 cm. Odkładać na blachę pokrytą papierem do pieczenia, przykryć ciasto ściereczką i odstawić do ponownego wyrośnięcia na 1 h. 

Olej wlać do garnka/głębokiej patelni o grubym dnie lub frytkownicy - jego poziom powinien wynosić ok. 10 cm, żeby pączki mogły w nim pływać bez dotykania dna. Tłuszcz do smażenia powinien osiągnąć temperaturę 180 ºC. Jednorazowo smażyć po 3-4 pączki. Smażyć najpierw z jednej strony, a kiedy się zezłoci, przewracać na drugą. Jeszcze ciepłe pączki obtaczać w cukrze i odstawiać na kratkę, do wystygnięcia. Nadziewać przy pomocy szprycy lub strzykawki. Podawać na świeżo.


Domowy budyń: 
  • 1 i 1/2 szklanki (350 ml) mleka
  • laska wanilii
  • 4 żółtka
  • 1/3 szklanki cukru
  • szczypta soli
  • 1/4 szklanki (32 g) mąki pszennej
  • 1 łyżeczka masła

W garnku podgrzewać mleko z laską wanilii przeciętą wzdłuż, aż do zagotowania. Zdjąć z ognia. Zmiksować lub ubić trzepaczką żółtka z cukrem i szczyptą soli. Do mieszanki przesiać mąkę i dokładnie wmieszać. Z garnka odmierzyć kilka łyżek gotującego się mleka, dodać do masy jajecznej i wmieszać trzepaczką. Przelać masę do gotującego się mleka, cały czas mieszając. Gotować na średnim ogniu, aż budyń osiągnie konsystencję majonezu. Zdjąć z ognia i wmieszać masło. Przełożyć do miski, przykryć folią tak, aby dotykała powierzchni budyniu- nie utworzy się dzięki temu kożuch. Odstawić do całkowitego wystudzenia, a następnie użyć do nadziewania pączków.


Smacznego!





Źródło przepisu: http://familystylefood.com/