Image Slider

Sernik z ricotty z wiśniami, na kruchym cieście

Sernik z ricotty z wiśniami

Tłusty Czwartek to tak wdzięczne i żywo celebrowane święto, że naturalnie nie mogłabym go pominąć na dedykowanym słodkościom blogu. I chociaż dzisiejszy wpis nie będzie ani o pączkach nadziewanych, ani o tych z dziurką (te i tak już znajdziecie pod tagiem Tłusty Czwartek), to masła, żółtek i konfitury nie zabraknie. Entuzjastom kuchni z różnych stron świata proponuję włoską crostatę, czyli tradycyjne, okrągłe, kruche ciasto - w tym przypadku wypełnione słuszną porcją konfitury wiśniowej oraz pulchnej ricotty.

Nadal pozostaję pod wpływem bolońskich inspiracji przywiezionych z krótkiej podróży. Poniższy sernik nie smakuje jak te "nasze", z polskiego, kwaśnego twarogu. Nie zmienia to faktu, że przypadł do gustu nawet tym, którzy deklarowali raczej mieszane odczucia co do ricotty. Sama za nią nie szaleję, ale tutaj komponuje się świetnie - i przede wszystkim nie jest mdła, dzięki cytrusowym nutom i konfiturze wiśniowej. Crostata z ricottą jest naprawdę podzielnym ciastem i nadaje się na poczęstunek dla wielu gości - nie da się jej zjeść bardzo dużo za jednym podejściem. Powinna posmakować osobom, które cenią nieprzesłodzone, konkretne w swojej konsystencji serniki. Tutaj ricotta ma postać grubo zmielonego, wilgotnego twarogu, zwolennicy piankowej konsystencji zdecydowanie powinni szukać innego przepisu. Kolejna uwaga - ciasto na spód nie jest typowym kruchym. Ze względu na dużą ilość jajek (zauważyłam, że to charakterystyczne dla włoskich słodkości), jest bardzo lepkie, łatwo się nagrzewa, więc najlepiej postępować z nim dokładnie tak, jak opisuję to w przepisie. Obiecuję, że chociaż sama w pewnym momencie zwątpiłam przy jego przygotowaniu, efekt jest wart wszystkich włożonych wysiłków :) Ciasto jest bardzo delikatne w konsystencji, bogate w smaku i sprawia, że sernik łatwo się kroi, a porcje nie rozpadają się na talerzykach. Serowo-owocowa crostata to coś, co pogodzić może gusta zarówno poszukujących nowych inspiracji w dziedzinie wypieków, jak i sernikowych tradycjonalistów. 



Składniki (na formę o śr. 23 cm):

Ciasto maślane:
240 g mąki pszennej
150 g cukru
115 g masła w temperaturze pokojowej
2 duże jajka
2 żółtka
skórka otarta z 1 cytryny
szczypta soli
opcjonalnie: 2 łyżki likieru typu Maraschino lub Sassolino

Nadzienie:
3 białka
65 g cukru
680 g ricotty*
1 szklanka konfitury wiśniowej (najlepiej kwaśnej)

* użyłam ricotty kruszącej się podobnie jak polski twaróg, ominęłam sery bardziej zmielone - do tego przepisu potrzeba ricotty o bardziej zwartej konsystencji


Zagnieść ciasto maślane. W dużej misie wymieszać mąkę, cukier i masło pokrojone na kawałki i rozetrzeć wstępnie dłońmi, do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Zrobić w środku mieszanki dołek i wbić do niego jajka, żółtka, dodać skórkę cytrynową, sól i likier (jeśli używamy). Zagniatać ciasto, aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. Uformować z ciasta kulę, owinąć folią spożywczą i schładzać w lodówce przez conajmniej 1 h przed dalszym użyciem (uwaga: ciasto jest lepkie i szybko nagrzewa się od dłoni, dlatego dokładne schłodzenie jest konieczne, żeby dało się z nim później pracować - trzymaj je w lodówce tak długo, jak jest to konieczne).

Około 2/3 schłodzonego ciasta rozwałkować na kształt okręgu (najlepiej na arkuszu papieru do pieczenia/folii spożywczej, bardzo mocno obsypanej mąką) i przenieść na spód formy do tart. Ciasto powinno sięgać brzegów formy, na wysokość ok. 5 cm. Przy użyciu widelca, nakłuć równomiernie całą powierzchnię ciasta. Delikatnie nakryć je folią aluminiową, dopasowując do kształtu ciasta (to ważne, żeby zapobiec "zjechaniu" brzegów ciasta na spód formy), po czym obciążyć ceramicznymi fasolkami (lub jeśli ich nie mamy - np. suchym grochem z kuchennej szafki). Tak owinięty spód piec w temperaturze 180° C, przez ok. 20 minut, do lekkiego zrumienienia. Wyjąć z piekarnika i wystudzić.

W dużej misie ubijać białka, do momentu aż będą prawie całkowicie sztywne. Następnie kontynuować ubijanie, dodając stopniowo, po trochę cukier, aż do momentu kiedy piana stanie się sztywna i lśniąca. Na talerzu obok porozgniatać ricottę widelcem, po czym wymieszać ją delikatnie z ubitymi białkami.

Na ostudzonym, podpieczonym spodzie rozsmarować konfiturę wiśniową, przykryć masą serową i wyrównać. Na koniec wyjąć z lodówki pozostałą część maślanego ciasta i szybko rozwałkować je na arkuszu folii/papieru do pieczenia, obficie podsypanego mąką. Przełożyć na górę ciasta i delikatnie skleić na brzegach. Piec w temperaturze 180° C, przez ok. 40-45 minut, do zezłocenia. Wyjąć z piekarnika i wystudzić. Można podawać oprószone cukrem pudrem.



Smacznego!

Sernik z ricottą na kruchym cieście


Włoski sernik z ricottą i wiśniami na kruchym spodzie

Sernik z ricottą i owocami

Włoski sernik z ricottą i wiśniami na kruchym spodzie



Źródło przepisu: "Dolci: Italy's Sweets", Francine Segan

Puszyste ciasto jogurtowe - pszenne lub bezglutenowe

Proste ciasto jogurtowe cytrynowe

Ciast jogurtowych upiekłam już bardzo wiele, bo od czasu do czasu tęsknię za tym prostym, charakterystycznym smakiem i strukturą. Nigdy wcześniej nie wyjęłam jednak z piekarnika tak puszystego bochenka. Miąższ pełen jest sporych dziurek, które upodabniają ciasto w przekroju do chleba na zakwasie. Za pierwszym razem korzystając z tego prostego przepisu upiekłam pojedyncze muffinki, które dzięki mniejszym rozmiarom, wyrosły jeszcze bardziej, niż ciasto w keksówce. Co ważne, niezależnie od formy, jogurtowe z tego przepisu rewelacyjnie zachowuje świeżość, a za to właśnie kocham ten typ ciast ucieranych. Dzień, czy dwa po upieczeniu, nadal smakuje niemal tak dobrze, jak świeże - najważniejsze, żeby szczelnie je nakryć i zapobiec w ten sposób nadmiernemu wysychaniu. Polecam to ciasto każdemu, chociażby w ramach terapii zajęciowej po ciężkim tygodniu ;) Ciasto jogurtowe jest bardzo proste, mało czasochłonne, a rośnie w oczach. I co najlepsze - jeżeli nie zniknie zaraz po ostygnięciu, to nadal z przyjemnością będziecie nosić je do szkoły, czy pracy, jako słodkie drugie śniadanie.


Notka: na zdjęciu wersja bezglutenowa. Z poniższych proporcji można upiec też ok. 16 średniej wielkości muffin (uwaga: ciasto niezbyt ładnie odchodzi od papilotek). 


Składniki (na keksówkę 25x12 cm lub 16 muffin):
  • 150 g g cukru (ja daję 100 g)
  • 250 g jogurtu greckiego
  • 6 łyżek oleju
  • 2 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 2 łyżki soku wyciśniętego z cytryny
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 200 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 70 g mąki gryczanej, 70 g mąki owsianej bg, 40 g mąki sojowej, 40 g skrobi ziemniaczanej)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Przygotować keksówkę, wyłożyć ją papierem do pieczenia. Dodatkowo papier można lekko natłuścić, żeby ciasto łatwiej się od niego odkleiło. 

Do dużej miski wsypać cukier, dodać jogurt, olej, jajka, ekstrakt waniliowy, sok i skórkę z cytryny. Wymieszać do połączenia. W oddzielnej misce wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą i solą. Przesiać suche składniki do miski z płynną mieszanką i wymieszać szybko ciasto, używając łyżki. Mieszać do momentu, aż składniki się połączą, w cieście mogą zostać niewielkie grudki.

Ciasto przelać do keksówki i wyrównać wierzch (w przypadku muffinek - papilotki napełniać nie więcej, niż do 2/3 wysokości). Piec w temperaturze 175° C, przez ok. 40 minut (muffiny - 25 minut). Początkowo ciasto wyrośnie bardzo mocno, żeby pod koniec pieczenia odrobinę opaść. Bardzo ważne jest, aby przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić suchym patyczkiem, czy ciasto jest dopieczone w środku. Możliwe, że ciasto będzie się zbyt szybko przypiekać z góry - należy je wtedy luźno nakryć folią aluminiową i piec dalej. Po upieczeniu studzić ciasto w formie, jeszcze ciepłe można odwinąć z papieru do pieczenia i studzić dalej na kratce. Jogurtowe dobrze się przechowuje, wystarczy nakryć je folią, kloszem lub schować w szczelnej puszce, żeby smakowało dobrze na drugi, a nawet trzeci dzień po upieczeniu.


Smacznego!

Bezglutenowe ciasto jogurtowe

Cytrynowe ciasto jogurtowe bez glutenu

Bezglutenowe ciasto jogurtowe

Źródło przepisu (z moimi modyfikacjami): http://www.foodiebaker.com

Bezglutenowe drożdżówki cynamonowe - prosto z Norwegii

Bezglutenowe drożdżówki cynamonowe

Podejście numer dwa do bezglutenowych drożdżówek. Kto próbował takowe upiec, ten wie, że ich stworzenie ociera się chwilami o wiedzę tajemną. Po próbach (moim zdaniem udanych) z bezglutenowymi bułeczkami cynamonowymi z toffi, nadszedł czas by zmierzyć się z oryginalnym, norweskim przepisem na Kanelboller. Tym razem również nie użyłam żadnych gotowych mixów mąk bezglutenowych - twardo pozostaję przy ich niestosowaniu. Na szczęście w norweskich książkach o bezglutenowej diecie również unika się takich rozwiązań. Zanim jednak zrozumiałam, co w ogóle znajduje się na liście składników, musiałam przetłumaczyć tekst słowo, po słowie, korzystając z dobrodziejstw internetowych translatorów i zinterpretować jednostki, którymi chyba zwyczajowo operuje się w Norwegii. Tutaj odmierzamy składniki w oparciu o ich objętość, a nie wagę (jedyna moja zmiana - oryginalnie występujące decylitry przełożyłam na mililitry, bo chyba łatwiej w Polsce o naczynia kuchenne z taką podziałką).
Z magicznych składników, które najlepiej byłoby mieć, żeby upiec drożdżówki, potrzebujemy: sproszkowaną babkę płesznik i białko ziemniaczane. O ile to pierwsze można dostać już chyba w każdym sklepie ze zdrową żywnością w Polsce, to białka z ziemniaka nigdzie jeszcze nie wypatrzyłam. Miałam to szczęście, że dzięki pomocy bardzo uprzejmej osoby weszłam w jego posiadanie. W Norwegii (i Szwecji - o ile mi dobrze wiadomo) specyfik ten nosi nazwę "Pofiber" i sprzedawany jest w kartonikach markowanych przez Semper. Produkt ma certyfikat przekreślonego kłosa i z tego co wyczytałam i potwierdziłam swoimi próbami, pomaga zachować wilgoć bezglutenowym wypiekom, przy okazji ułatwiając też ich formowanie. Gdyby jednak nie udało mi się go zdobyć, podejrzewam, że i tak drożdżówki wyszłyby zadowalająco (moje poprzednie w końcu też były smaczne). Jak zwykle przestrzegam przed wyczekiwaniem dosłownego odwzorowania tradycyjnych drożdżówek - nastawcie się raczej na coś, co przypomina drożdżowe (mocniej spieczone, z chrupiącą skórką), ale jednak stanowi pewną nowość, ciastko którego wcześniej nie jedliście. Z takim podejściem i otwartą głową najlepiej oddać się przyjemności odkrywania :) U mnie po pierwszej degustacji nie było co fotografować, więc kolejnego dnia upiekliśmy je już z podwójnej porcji.



Składniki (na ok. 12 sztuk):

Ciasto drożdżowe:
  • 300 ml mąki ryżowej*
  • 300 ml mąki kukurydzianej
  • 100 g cukru pudru
  • 2 łyżki sproszkowanych łusek babki płesznik
  • 2 łyżki "Pofiber" - suchego białka ziemniaczanego
  • 1 łyżeczka kardamonu
  • 2 jajka + 1 jajko roztrzepane (do posmarowania drożdżówek)
  • 75 g masła w temperaturze pokojowej
  • 50 g świeżych drożdży (użyłam 14 g suszonych drożdży)
  • 200 ml zimnej wody
  • cukier perłowy - do posypania


Nadzienie marcepanowe:
  • 150 g masła w temperaturze pokojowej
  • 150 g marcepanu
  • 2 łyżki cynamonu

...lub najprostsze, szybkie nadzienie cynamonowe:
  • 2 łyżki roztopionego masła
  • 3 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 szklanki cukru

* moja mąka ryżowa była dosyć grubo zmielona (przypominała krupczatkę), prawdopodobnie dlatego drożdżówki lekko popękały podczas pieczenia - bardziej miałka może dać nieco lepszy efekt



Przygotować ciasto. Wszystkie suche składniki połączyć w misie, dodać świeże drożdże roztarte z odrobiną cukru (lub suche, prosto z saszetki), 2 jajka i masło. Rozcierać mieszankę palcami, następnie dolewać stopniowo wodę, mieszając, aż do uzyskania jednolitego ciasta. Ciasto zawinąć w folię spożywczą i włożyć do zamrażalnika na ok. 10 minut - dzięki temu, łatwiej będzie je rozwałkować.

W czasie chłodzenia ciasta, przygotować nadzienie. Aby uzyskać nadzienie marcepanowe, utrzeć marcepan z masłem i cynamonem. Mieszanka powinna być miękka, żeby dało się ją łatwo rozsmarować (masło przed zmieszaniem z marcepanem można delikatnie podgrzać w mikrofalówce, jeśli jest zbyt twarde). Można też wybrać szybkie i proste nadzienie cynamonowe - wystarczy wymieszać płynne masło z cukrem i cynamonem.

Schłodzone ciasto najwygodniej jest rozwałkować na folii spożywczej, obsypanej z wierzchu mąką ryżową (lub jakąkolwiek bezglutenową). Ja wałkowałam na prostokąt o wymiarach ok. 28 x 43 cm. Rozsmarować na nim równomiernie wybrane nadzienie i ciągnąc za folię, zwinąć ciasto jak roladę, wzdłuż dłuższego boku. Następnie, używając ostrego noża lub nitki, podzielić rulon na 12 równych części. Jeśli ciasto jest zbyt miękkie, można przed krojeniem schłodzić je przez kolejne 10 min. Kawałki ciasta układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy. Lekko spłaszczyć i wyrównać dłonią każdą z drożdżówek. Nakryć suchą ściereczką i pozostawić w ciepłym miejscu na ok. 1-1,5 h, do wyrośnięcia.

Piekarnik rozgrzać do 225° C (moim zdaniem zbyt wysoka temperatura, piekłam w 205° C). Wyrośnięte bułeczki posmarować z wierzchu roztrzepanym jajkiem i posypać cukrem perłowym. Piec na środkowej półce piekarnika, przez ok. 12-15 minut, do zrumienienia. Wyjąć z piekarnika, przestudzić i podawać, najlepiej jeszcze ciepłe.



Smacznego!

Drożdżówki bezglutenowe z cynamonem

Zawijane drożdżówki cynamonowe bez glutenu

Kanelboller - norweskie bułeczki cynamonowe bezglutenowe

Źródło przepisu (z moimi małymi modyfikacjami): "Bak glutenfritt. Fra bagett til brownie", Karin Moberg, Oscar Målevik