Image Slider

Muffiny bananowe z miodem i musli

Muffiny bezglutenowe bananowe z jogurtem


Typowy wypiek środkowotygodniowy, szybki, dobry np. na drugie śniadanie, ze składników skompletowanych w trakcie przeglądania zawartości lodówki. Nic skomplikowanego, ani nazbyt wyrafinowanego w smaku, ale umówmy się - takie przepisy przecież też są potrzebne :) Moje śniadaniowe muffiny dosłodziłam miodem, dodałam jogurtu dla utrzymania wilgoci w cieście, a wierzch posypałam musli. Urozmaica ono strukturę wypieku i przyjemnie chrupie - trzeba jednak pamiętać, że mięknie z czasem, dlatego muffiny najlepiej smakują zaraz po upieczeniu.





Składniki (na ok. 6 dużych muffin):
  • 1 i 1/3 szklanki mąki - u mnie wersja bezglutenowa: 1/2 szkl. mąki kukurydzianej, 1/2 szkl. gryczanej i 1/3 szkl. skrobi ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/3 łyżeczki sody
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 3/4 szklanki jogurtu greckiego
  • 1 jajko
  • 3 łyżki oleju/oliwy
  • 2 łyżki miodu (lub innego słodu, ilość wedle uznania)
  • 1 średniej wielkości banan
  • do posypania: garść ulubionego musli (uwaga - bezglutenowcy wybierają to z certyfikatem)



W misce wymieszać wszystkie rodzaje mąki, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. W drugiej misce wymieszać jogurt, roztrzepane jajko, oliwę, miód i rozgniecionego widelcem banana. Zawartość obydwu misek połączyć i szybko wymieszać. Ważne, by nie robić tego zbyt długo, w cieście mogą pozostać małe grudki.
Ciasto przełożyć do foremek (do ok. 3/4 ich wysokości). Piec w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 C przez ok. 25 minut (jeśli muffiny są mniejsze, piec trzeba krócej). Przed wyjęciem z piekarnika sprawdzić patyczkiem, czy ciasto dopiekło się wewnątrz. W razie potrzeby dopiec - jeśli musli będzie się zbyt mocno przypiekać, wierzch muffin można nakryć folią aluminiową. Wyjąć z piekarnika i wystudzić.



Smacznego!

Muffiny bananowe bez cukru jogurtowe

Ciasto czekoladowo-pomarańczowe z fasoli

Ciasto czekoladowo-pomarańczowe bez mąki i glutenu



Oczywiście, że tylko kwestią czasu było pojawienie się na blogu kolejnego ciasta fasolowego do kolekcji. Tym razem przepis nie zakłada takiej oszczędności w kaloriach, jak dwa poprzednie (najprostsze czekoladowo-bananowe z czekoladą lub brownie bananowe z kakao) - wypiek nie jest dietetyczny, można go potraktować jako "pełnoprawny" deser. Mimo wszystko, nadal sporo w nim fasoli, więc na pewno jest to ciekawa alternatywa dla tradycyjnego czekoladowego tortu ;) Zwłaszcza, że jak zwykle w fasolowym cieście, konsystencja jest unikalna! Ciasto jest niesamowicie wilgotne, ale przy tym też wyrośnięte dzięki spulchniaczom. Chyba nie będzie niespodzianką, jeśli napiszę, że to smakowało mi najbardziej, spośród wszystkich pokazanych na blogu (a każde moim zdaniem jest warte upieczenia). Myślę, że to kwestia polewy i dodatku skórki pomarańczowej, której połączenie z gorzką czekoladą jest jednym z moich ulubionych. 


Składniki (na formę o wymiarach 22x22 cm):

Ciasto:
  • 100 g czekolady gorzkiej czekolady (zawartość kakao 70 %)
  • 420 g czerwonej fasoli ugotowanej lub z puszki
  • 5 jajek
  • 1 łyżka ekstraktu waniliowego
  • 125 g miękkiego masła
  • 180 g cukru
  • 70 g kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • skórka otarta z 1/2 pomarańczy

Polewa:
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 2 łyżki masła
  • do posypania: skórka starta z pomarańczy


Formę na ciasto wyłożyć papierem do pieczenia. Czekoladę przeznaczoną do ciasta połamać na kawałeczki, wsypać do garnka o grubym dnie i rozpuścić na małym ogniu, pilnując, żeby się nie przypaliła. Odstawić na bok, do przestygnięcia.

Przy pomocy blendera zmiksować fasolę, jedno jajko, ekstrakt i rozpuszczoną czekoladę. W drugiej misce miksować masło z cukrem i skórką z pomarańczy, aż zjaśnieje i stanie się puszyste. Dodawać do niego po jednym jajku, za każdym razem dokładnie miksując, żeby masa się nie zwarzyła. Wymieszać ubitą masę maślaną z masą fasolowo-czekoladową. W oddzielnej misce wymieszać kakao, proszek do pieczenia, sodę i sól. Przesiać do ciasta i ponownie wymieszać.

Przełożyć ciasto do formy i piec w temperaturze 180 ºC, przez ok. 35-40 minut (aż wykałaczka wbita w środek ciasta wyjdzie czysta). Wyjąć z piekarnika i pozostawić do całkowitego wystygnięcia.

Przygotować polewę. Czekoladę połamać na małe kawałki i rozpuścić w garnuszku z dodatkiem masła. Cały czas mieszać, żeby czekolada nie przywarła do spodu. Płynną polewą udekorować wypiek, posypać świeżą skórką startą z pomarańczy i pozostawić na chwilę do stężenia.



Smacznego!

Ciasto czekoladowe z fasoli bezglutenowe

Brownie czekoladowe z czerwonej fasoli

Ciasto czekoladowo-pomarańczowe bez glutenu

Źródło inspiracji: http://www.chocablog.com

Muffiny truskawkowe na maślance


Muffiny na maślance i oleju z owocami

Pomimo tego, że uwielbiam truskawki, czasami zdarza się, że zbyt łatwo ulegam zakupowemu entuzjazmowi i natrętnej myśli "trzeba jak najwięcej, bo sezon krótki!" i kupuję więcej niż jestem w stanie zjeść. A każdy wie, że truskawki szybko robią się smętne. Część zapasów trzeba więc spożytkować już z "przymaskowaniem" ich wyglądu, co nie oznacza, że ze stratą dla smaku. Świetnym sposobem na wykorzystanie nadmiaru truskawek będą na przykład te truskawkowe muffiny. Banalne w wykonaniu, a przy tym bardzo dobre. Przede wszystkim o mocno wilgotnym miąższu (zasługa maślanki), z dużą ilością truskawek i niezbyt słodkie. W sam raz na śniadanie, czy na lżejszy deser. A kiedy zamarzy Wam się wersja bardziej wykwintna, śmiało dodajcie do ciasta kawałki ulubionej czekolady. Każdy jej rodzaj będzie współgrał z półsłodkim, truskawkowym wnętrzem. 



Składniki (na ok. 12-16 sztuk):

  • 1 i 1/2 szklanki truskawek pokrojonych na kawałeczki
  • 1/3 szklanki cukru + dodatkowo 1 łyżka
  • 1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej (ja użyłam gryczanej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 1 szklanka maślanki
  • 1/4 szklanki oleju (użyłam oliwy)
  • 1 duże jajko


Przygotować trzy miski. W pierwszej umieścić truskawki, dosypać 1/3 szklanki cukru i lekko zmiażdżyć owoce np. widelcem. Odstawić na bok.

W drugiej misce wymieszać razem dwa rodzaje mąki, proszek do pieczenia, sodę, sól, cynamon i cukier waniliowy. W trzeciej misce wymieszać mokre składniki: maślankę, olej i jajko.

Zawartość wszystkich misek połączyć i szybko wymieszać (truskawki wlać razem z sokiem). W cieście mogą pozostać drobne grudki, ważne, żeby nie mieszać długo. Ciasto wlewać do ok. 3/4 wysokości foremek/papilotek na muffiny. Przed włożeniem do piekarnika, wierzch każdego ciastka posypać pozostałym cukrem. Piec w temperaturze 200 ºC, przez ok. 17-18 minut. Sprawdzić suchym patyczkiem, czy ciasto się dopiekło w środku. Wyjąć z piekarnika i studzić przez 5 minut w formie, później wyłożyć na kratkę. Muffiny dobrze utrzymują wilgoć, więc będą smaczne również na drugi dzień.



Smacznego!

Muffiny truskawkowe z olejem

Ciasto z maślanką i owocami na oleju

Źródło przepisu (z moimi małymi modyfikacjami): http://www.marthastewart.com

Clafoutis z truskawkami - bezglutenowe, bez cukru

Clafoutis z truskawkami bez cukru

Clafoutis to prawdziwa klasyka kuchni francuskiej i sama nie mogę się nadziwić, że robiłam je po raz pierwszy. Początki mojego pieczenia to przede wszystkim tarty i francuskie desery, które tak mi się podobały, że pewnego razu zapragnęłam nauczyć się ich wykonania. Było to jeszcze w czasach gimnazjalnych. Po wakacyjnym kursie językowym, podczas którego nie udało mi się dostać na warsztaty kulinarne z Francuzami, mama podarowała mi niepozorną książeczkę wypełnioną w głównej mierze słodkimi specjałami o francuskim rodowodzie. Wtedy nie wiedziałam, że upieczenie dobrej tarty nie jest najprostszym zadaniem dla osoby, która potrafi zrobić tylko budyń z torebki. Możecie mi wierzyć lub nie, ale z dnia na dzień po prostu zaczęłam piec. Kurczowo trzymałam się drakońskich zasad dotyczących chłodzenia kruchego ciasta, obciążania spodów fasolkami, wszelkich gramatur i objętości i po prostu samo wychodziło. Oczywiście, nie twierdzę, że zawsze z idealnym rezultatem. Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej tarty. Wybrałam cytrynową - bo taka wydawała mi się najlepszą z najlepszych. I naprawdę byłaby dobra, gdybym do nadzienia nie dodała skórki z cytryny, startej na najgrubszych oczkach tarki (przepis niestety nie wskazywał na których oczkach trzeć należy...). Innym razem upiekłam (już zgodnie z zaleceniami) tartę ze śmietanowym nadzieniem i gałką muszkatołową. Do tej pory pamiętam ten smak, ni to słony, ni to słodki - jakby dziwnie doprawiona, mdła jajecznica na kruchym spodzie. Ale była też i w tym jakaś nauka. Od tamtej pory wiedziałam już, że nie ma co ufać wszystkiemu, co zamieszczają w książkach ;)

Dzisiejszy deser idealnie nadaje się do tworzenia różnych modyfikacji - i skoro już o francuskich przepisach mowa, podstawową recepturę zaczerpnęłam z francuskiej części Internetu. Swoje clafoutis upiekłam bez cukru rafinowanego i glutenu. Myślę, że te zmiany nie wpływają znacząco na charakter tego tradycyjnego deseru. Tak naprawdę jest to po prostu ciasto podobne do naleśnikowego, zapieczone z dużą ilością owoców. W trakcie pieczenia, spód przypieka się bardziej i ta warstwa smakowo przypomina później naleśnik, natomiast wyżej masa ścina się do postaci budyniu. I choć nie liczyłam na to zbyt mocno (wszak wydaje mi się, że tradycyjnie clafoutis nakłada się po prostu łyżką)- deser pięknie dał się pokroić i wyjąć z ceramicznej formy, pomimo tego, że był jeszcze ciepły. Piekąc clafoutis należy pamiętać, że jest to deser, a nie ciasto. Myślę, że świadomość tego faktu mogłaby oszczędzić frustracji wielu osobom, które po wyjęciu clafoutis z piekarnika uznały, że wyszedł im zakalec ;) Sama zostałam fanką tego deseru i polecę go wszystkim lubiącym "puddingową" strukturę oraz przepisy nieskomplikowane, szybkie, ale z duszą. I sezonowymi owocami!



Notka: oczywiście w przepisie można wymienić mąki bezglutenowe na zwykłą pszenną (można zostawić taką samą gramaturę), a miód na cukier lub inny słód.


Składniki (na formę do tarty o śr. 24 cm):

  • 50 g mąki kukurydzianej
  • 50 g skrobi ziemniaczanej
  • 60 g miodu (2 duże łyżki)
  • 4 jajka
  • 200 ml mleka
  • 100 ml śmietanki 30%
  • ok. 400-450 g truskawek (lub innych owoców, np.: wiśni, moreli, malin, śliwek, jabłek)

Truskawki dokładnie umyć, odszypułkować, przekroić na połówki lub ćwiartki. W misce wymieszać obie mąki, dodać miód i wbić jajka. Zmiksować lub wymieszać trzepaczką na gładką masę. Stopniowo dolewać mleko i śmietankę, cały czas mieszając. Płynne ciasto przelać do wysmarowanej masłem formy. Powrzucać pokrojone truskawki i włożyć formę do piekarnika. Piec w temperaturze 180 ºC, przez ok. 40 minut. Gotowe clafoutis jest ścięte na całej powierzchni, a boki ma lekko przypieczone. Wyjąć z piekarnika i zostawić do ostudzenia w formie. Podawać najlepiej na świeżo, lekko ciepłe.


Smacznego!

Bezglutenowe clafoutis z miodem

Clafoutis bez cukru i glutenu

Francuskie clafoutis z truskawkami

Źródło przepisu (zmodyfikowanego przeze mnie): http://www.chefnini.com

Sernik cytrynowy na zimno z truskawkami

Cytrynowy sernik na zimno z truskawkami

Serniczek, którego przygotowanie jest tak błyskawiczne, że nie powinno zniechęcić nikogo - piekarnik jest zupełnie zbędny, nawet na etapie tworzenia spodu. Jak zwykle, z przepisami na bazie żelatyny (obiecuję sobie i Wam, że w końcu wezmę się też za agar!), deser najlepiej zrobić wieczorem, żeby rano zająć się tylko polewą i dekoracją ze świeżych owoców. Jeśli chodzi o technikę dodawania żelatyny - ponownie w tym przepisie opisuję dokładnie jak z nią postępuję, żeby w masie nie przytrafiła się najmniejsza grudka. Sernik nie ma struktury piankowej, nie ugina się pod widelczykiem. Świadomie używam jak najmniejszej ilości żelatyny, żeby deser był usztywniony, ale tylko na tyle, na ile jest to konieczne. W efekcie sernik cytrynowy jest bardziej kremowy, niż piankowy. Co do polewy - idealnie pasuje tu taka z białej czekolady, ale muszę z wyprzedzeniem zaznaczyć, że jest ona trochę trudniejsza w użytku od polewy z czekolady zawierającej kakao. Biała czekolada po rozpuszczeniu nie zastyga tak szybko, dlatego przed oblaniem sernika najlepiej jest ją chłodzić w lodówce i sprawdzać co jakiś czas jej gęstość. Może to potrwać dość długo - moja polewa zrobiła się naprawdę gęsta dopiero po ok. 1,5 h studzenia ;) Nie miałam tyle czasu, więc część użyłam wcześniej i w ten sposób uzyskałam gładką, cienką taflę na powierzchni sernika (nadmiary spływające na paterę zebrałam po schłodzeniu całości). 



Składniki (na tortownicę o śr. 20 cm):

Spód:
  • 1 paczka herbatników (ok. 65 g) - bezglutenowcy używają tych z certyfikatem
  • 50 g rozpuszczonego masła

Masa cytrynowa:
  • 500 g sera wiaderkowego
  • 400 ml śmietanki 30 %
  • 4 łyżeczki żelatyny
  • 125 g cukru
  • 1 łyżka soku wyciśniętego z cytryny
  • skórka otarta z 1/2 cytryny

Polewa z białej czekolady:
  • 100 g białej czekolady (użyłam białej karmelowej od Wedla)
  • 40 ml śmietanki 30 %
  • dodatkowo: ulubione owoce jagodowe



Przygotować spód. Herbatniki rozkruszyć w pojemniku blendera lub włożyć do mocnej torebki i użyć wałka. Roztopione masło wlać do okruchów i dokładnie wymieszać. Mokrą masę przełożyć na spód formy i wyrównać. 

Jeżeli ser wiaderkowy będzie miał wyczuwalną ziarnistość (u mnie tak było), można zmiksować go blenderem do uzyskania gładszej konsystencji. Dodać cukier, sok i skórkę z cytryny, zmiksować. Dobrze schłodzoną śmietanę ubić na sztywno w oddzielnej misce - odłożyć do lodówki.

Żelatynę wsypać do garnuszka, przygotować też drugi, większy garnek z wodą. Żelatynę zmoczyć odrobiną wody, żeby napęczniała. W tym czasie duży garnek z wodą postawić na palniku i podgrzewać na bardzo małym ogniu. Po kilku minutach, garnuszek z żelatyną włożyć do garnka z wodą i czekać, aż żelatyna się rozpuści. Nie wolno doprowadzić wody do wrzenia. Kiedy żelatyna się upłynni, po łyżeczce dodawać do niej cytrynową masę serową, za każdym razem dokładnie mieszając. Stopniowo, dodawać coraz większe ilości sera, a kiedy mieszanka będzie już letnia, wlać ją do pozostałego sera w misce i zmiksować. Wyjąć z lodówki ubitą śmietankę i wmieszać ją przy pomocy łyżki, delikatnymi ruchami do masy serowej. Przełożyć na spód z herbatników i wyrównać. Włożyć na noc (lub kilka godzin) do lodówki.

Po schłodzeniu, przygotować polewę. Czekoladę połamać na kosteczki, włożyć do miski. Śmietanę podgrzać w garnuszku, prawie do wrzenia. Wlać od razu do miski z czekoladą. Po dwóch minutach przemieszać, żeby polewa zrobiła się jednolita. Schładzać ją najlepiej w lodówce, obserwując przy tym, kiedy polewa osiągnie dobrą konsystencję. Sernik oddzielić przy pomocy noża od boków tortownicy. Oblać polewą i udekorować świeżymi owocami. Włożyć jeszcze na chwilę do lodówki, do całkowitego stężenia polewy.



Smacznego!

Sernik cytrynowy bez pieczenia z białą czekoladą

Cytrynowy sernik na zimno z owocami i polewą czekoladową

Bezglutenowy sernik na zimno na ciasteczkowym spodzie

Sernik cytrynowy na zimno bez pieczenia

Sernik cytrynowy bez glutenu z polewą z białej czekolady