Jestem typem osoby, która nie wyobraża sobie życia bez herbaty. Piję ją nawet w lecie, choć muszę czekać aż całkowicie ostygnie. Jako, że uwielbiam wszelkie akcenty cytrusowe tak w ciastach, jak i napojach, moimi obecnie ulubionymi herbatami są Earl Grey i Lady Grey (no i może jeszcze zielona z pomarańczą lub opuncją ;). Kiedy ostatnio piekłam kruche ciasteczka, wpadłam na pomysł (jak się okazało - nie nowatorski), żeby zaromatyzować je odrobiną rozkruszonej herbaty. Użyłam pięknie pachnącej Lady Grey, która w upieczonych ciastkach jest lekko wyczuwalna. Były tylko delikatnie słodkie, dlatego jeśli się lubi - można dodać więcej cukru. Moim zdaniem to ciekawe urozmaicenie klasycznych, maślanych ciastek :)
Notka: mąka amarantusowa ma dość dominujący smak, dlatego jeśli jej nie lubicie, bądź wolicie, żeby posmak herbaciany był bardziej wyrazisty, zastąpcie ją inną mąką bezglutenową. Na zdjęciach tradycyjnie - wersja bez glutenu.
Składniki (na ok. 40 ciasteczek):
- 190 g mąki pszennej (bezglutenowcy: 100 g mąki ryżowej, 80 g gryczanej, 10 g amarantusowej)
- 100 g masła
- 4 łyżeczki herbaty Earl Grey/Lady Grey
- 50 g cukru
- 1 jajko
Wszystkie mąki wymieszać w misce. Dodać rozkruszoną herbatę i pozostałe składniki. Zagnieść gładkie ciasto, uformować w kulę i schładzać w lodówce przez ok 30 minut. Po tym czasie rozwałkować na delikatnie podsypanym mąką blacie, na około 3-4 mm grubości. Wykrawać ciastka i kłaść na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (nie rosną, więc nie trzeba robić dużych odstępów). Piec przez ok. 10 minut (do zarumienienia brzegów), w temperaturze 180 ºC.
Smacznego!
Również herbata to nasze życie! Idealna o każdej porze roku ale smakowe (tym bardziej cytrusowe) nie robią na nas wrażenia. Nie za bardzo też lubimy posmak herbaty w ciastach i deser dlatego mimo, że jesteśmy maniaczkami tego napoju to tylko w wersji pitnej :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyglądają uroczo i śliczny kubeczek z talerzykiem! :)
W takim razie prawdziwe z Was smakoszki tradycyjnych herbat! ;) Ja lubię też takie aromatyzowane, czy owocowe, byle nie miały sztuczności bo zaczyna mnie drapać w gardło.
UsuńDzięki, talerzyk i filiżanka są przedmiotem mojej obsesji od dnia zakupu, uwielbiam ten nakrapiany wzorek :D
No i do herbaty idealne!: )
OdpowiedzUsuńPodwójna dawka <3
UsuńChoć jestem zaprzysięgłym smakoszem kawy, to bez herbaty nie wyobrażam sobie życia i w upał i gorącą nie pogardzę, a właśnie herbata earl grey jest moją ulubioną, a zaraz po niej english breakfast. Posmak mąki amarantusowej jest mi miły i w moich wypiekach też występuje. Z chęcią wypróbuję przepis na te cudne ciasteczka :-)
OdpowiedzUsuńPodobno ciepła najlepiej gasi pragnienie...;) Ja też lubię amarantus, ale muszę przyznać, że jest "charakterny" - dlatego nie każdemu smakuje. Będzie mi bardzo miło, jeśli upieczesz ciasteczka! Pozdrawiam ;)
UsuńMusiały pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńJa też piję herbatę nawet latem, i to gorącą! ;)
Podobno na ciepło najlepiej gasi pragnienie...:D
UsuńCudowne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńTe ciasteczka wyglądają fantastycznie! :)
Dziękujemy! Staramy się :)
UsuńSą prościutkie, ale naprawdę dobre!
Ja tez jestem herbaciany czlowiek ;))
OdpowiedzUsuńA ciasteczko zjadlabym z przyjemnoscia :)
Widzę, że dużo nas - sama nigdy dolewki herbaty nie odmówię...;)
Usuń