W dzieciństwie przepadałam za śniadaniami złożonymi ze zwykłych herbatników i szklanki zimnego mleka. Do dzisiaj niewiele się zmieniło jeśli chodzi o ulubione smaki, ale przybyło mi trochę wiedzy na temat żywienia i własnych nadwrażliwości pokarmowych. Na śniadanie wybieram amarantusowe, domowe ciastka popijane najczęściej mlekiem roślinnym lub dobrą herbatą. Jako wielka fanka smaku i właściwości amarantusa, musiałam wypróbować przepis na herbatniki, znaleziony w książce w całości poświęconej temu zbożu. Cienkie, ani kruche, ani całkiem miękkie; mało słodkie - bo bez dodatku cukru, w dodatku wolne od glutenu! Warto zmobilizować się w weekend i zasilić puszkowe zapasy ciastek na cały tydzień. To świetna, zdrowa alternatywa dla kupnej muffiny czy drożdżówki! :)
Składniki (na ok. 20-25 ciastek):
- 1/2 szklanka mąki ryżowej (użyłam gryczanej)
- 1/4 szklanki mąki amarantusowej
- 1/4 szklanki mielonych orzechów
- 2-3 łyżki skrobi kukurydzianej lub innej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego)
- 70 g zimnego masła
- 1/2 szklanki daktyli
- 1 łyżka miodu
- 1 jajko
- 1/4 szklanki wody
- szczypta cynamonu lub suszonego imbiru
- odrobina soli
Daktyle zalać wrzącą wodą i odstawić na pół godziny, do zmięknięcia. Odcedzić.
W dużej misce wymieszać suche składniki: oba rodzaje mąki, zmielone orzechy, skrobię i proszek do pieczenia. Masło posiekać na małe kawałki i wmieszać w suche składniki.
W oddzielnej misce zblendować jajko, daktyle, miód, cynamon w 1/4 szklanki wody (przy braku blendera- zmiksować płynne składniki, a daktyle drobniutko posiekać i dodać do mieszanki). Płyn wlać do mieszanki mącznej i zagnieść gładkie ciasto. Owinąć folią i włożyć na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto rozwałkować cienko (ok. 3- 4 mm) na blacie obsypanym mąką. Wykrawać ciastka i wykładać na blachę pokrytą papierem do pieczenia. Piec przez ok. 10- 15 minut w temperaturze 190- 200 °C.
Smacznego!
Źródło przepisu: "Amarantus smacznie i zdrowo - bezglutenowe przepisy kulinarne", Grażyna Konińska, Waldemar Sadowski.
O mniam daktyle! Uwielbiam je, a ciastka z nimi chyba jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńFajne ciasteczka!
OdpowiedzUsuńUrocze kształty, kojarzą nam się z cynamonem i kubkiem gorącej herbaty/mleka :)
OdpowiedzUsuńCzęsto w weekend pieczemy całą masę ciasteczek amarantusowych ale nigdy nie zostają do następnej soboty :P Trzy dni i giną bez śladu xD
Jesienne liście to jedne z moich ulubionych wykrawaczek :)
UsuńOj, u mnie też całego tygodnia nie mają szans przetrwać, właściwie zaraz po upieczeniu trzeba chować, żeby doczekały śniadania ;p
Nie przepadam za amarantusem, ale ciasteczka wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńDomowe ciasteczka = pyszne + zdrowe!
OdpowiedzUsuńUrocze,jesienne ciasteczka :) Ja kolejny raz piekłem cytrynowe z tymiankiem :)
OdpowiedzUsuńMam słabość do tych wykrawaczek ;) o, w takim razie musiały Ci posmakować tak jak i mnie! Ostatnio piekłam coś inspirowanego tymi ciastkami, udało się zrobić zdjęcia i przepis pojawi się na blogu :)
UsuńZakochałam się w tych herbatniczkach! Są boskie! Właśnie wstawiłam tu: http://u-moniki.blogspot.com/2015/02/herbatniki-daktylowo-imbirowe.html moją interpretację Twojego przepisu :) Bo mąka amarantusowa się skończyła :)
OdpowiedzUsuńDzięki za informację, już obejrzałam Twoje dzieła i skomentowałam :D Fajnie tak oglądać przepisy z lisiej na innych blogach! :)
Usuń